13 sierpnia 2014

Demony i walka z impasem

Moje myśli są najbardziej intensywne nocą, zanim przykryje je równie intensywny sen albo gdy tego snu będzie brak. Od kilku dni cierpię na bezsenność, a przecież nie rozmyślam bardziej niż zwykle. Wtedy to, nocą, budzą się demony, których nie mogę uchwycić i zebrać w całość. Nie mogę później ich zapamiętać, by wam o nich opowiedzieć. Są tylko wtedy, nigdy nie czekają, bym mogła zapisać wątpliwości i emocje, którymi ukazują każdą rysę, każdą ścieżkę, każdy cień i każdy promień padający na ściany mojej duszy. To takie irytujące.

Chciałabym się wyłączyć, wyzbyć się wszystkich słów, których nigdy nie wypowiem i myśli, które burzą spokojny ocean serca. Chciałabym mieć chociaż przez chwilę nieskazitelnie czysty umysł, wolny od wątłych życzeń i cichych marzeń, móc głęboko odetchnąć i poczuć, że jestem poza całym światem. Szka podsunęła pomysł z medytacją. Może to wcale nie jest taki zły pomysł?

Ale zanim się zdecyduję, pojadę w miejsce, które jest moim azylem, zachwyca krajobrazem, zapiera dech, jest piękne, spokojne i ciche. Gdzie słychać szum rzeki i czuć chłodny powiew wiatru. Gdzie wszystkie troski przestają mieć jakiekolwiek znaczenie, gdzie ważne jest, by zobaczyć, poczuć i przejść jak najwięcej.


(Trzy Korony, Pieniny, maj 2014)

Jutro wyjeżdżam na weekend w okolice Zakopanego. Na krótką chwilę wyrwę się od impasu, który wkradł się w progi życia. Impasu, który zaczyna niszczyć we mnie to, co najlepsze. Który wnosi czarne myśli do mojego raju i karmi nimi demony, a one reagują na nie jak alkoholik na wódkę. Mam nadzieję, że góry, ukochane góry, dadzą mi siłę na kolejne dni, ukoją skołatane serce i zaprowadzą chwilowy spokój w duszy. Nie mogę się doczekać wspinaczki, skupieniu tylko na tym, by się udało, satysfakcji z osiągnięcia celu, widoków, które sprawią, że całe to zmęczenie pójdzie w diabli. Spaceru po Krupówkach, tysiąca chwil uchwyconych na fotografiach i picia z góralami. Tak, to będzie piękny czas. Musi być.