30 lipca 2014

O wyzwaniu i niebieskich motylach

Wypuszczam z mojej głowy niebieskie motyle, a one unoszą mnie ponad cały ten oczywisty świat, ponad bałagan myśli, obcych sobie ludzi, ponad wszystkie kłamstwa, którymi karmią dookoła. Unoszę się i patrzę na życie nie moimi oczami, patrzę na siebie i nie rozumiem jak można być takim człowiekiem, wiecznie rozdartym, na granicy tego co czuję i chcę, a tego co narzuca ktoś. Jak można być w nadmiarze wrażliwym, marzycielem ze świadomością rzeczywistości, słabym jak więdnący kwiat. Jak można w wieku 22 lat mieć tak starą duszę, że aż boli. Jak można nie potrafić pisać o szczęściu, kiedy jest się szczęśliwym i o miłości, kiedy jest się kochanym. Jak można mieć tyle emocji i nie móc ich z siebie wyrzucić, jak można rzucać pojedynczymi słowami, a potem dziwić się, że nikt nie rozumie. Jak można być takim człowiekiem, który ciągle ma wrażenie, że nie pasuje do XXI wieku, w którym przyszło żyć, że nie pisane jest mu szczęście, miłość (po wieki), że choć to wszystko jest, to pewnie szybko się skończy. Jak można mieć 22 lata i dopiero uczyć się żyć, choć w głowie przeżyło się miliony dobrych i złych chwil.



Czasem są takie dni, kiedy kompletnie siebie nie rozumiem. Nie rozumiem tego paradoksu. Czuję, że opadam w dół, oczy są moimi oczami, motyle chcą wracać, a nadal mam w sobie tyle sprzeczności. To takie frustrujące... patrzeć na siebie z boku i wciąż pozostać dla siebie zagadką. Człowieka poznaje się całe życie, ale poznać własne 'ja', zajrzeć w duszę i serce... to jak przeżyć wieczność. Nadal nic nie wiem na pewno, ale jedyne w czym pokładam nadzieję, to wiara, że wszystko będzie dobrze, że musi tak być, że nie ma możliwości, by było inaczej. Gwoli ścisłości, jestem szczęśliwa, jest dobrze, choć rzeczywistość czasem nie pozwala tak myśleć i nie wszystko do końca jest tak, jak powinno być. Po prostu chodzi o to, żeby było dobrze zawsze, nawet wtedy, gdy jest źle. Tak, wiem jak to brzmi, ale wszystko jest możliwe, nawet to.

Tymczasem motyle wróciły, tylko jakby trochę mniej niebieskie. Trzeba kolejny raz zamknąć bramę do tego chaosu myśli i pozwolić im na chwilę samotności. Wy też tak czasem macie? Że nie rozumiecie siebie samych i patrząc w lustro nie poznajecie osoby, którą widzicie w jego odbiciu?

54 komentarze:

  1. Ja myślę, że Ty sama wszystko zrozumiesz tylko musi przyjść jakiś odpowiedni czas i wtedy powiesz 'Tak jestem szczęśliwa i tak było zawsze tylko wcześniej tego nie widziałam'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację, gdybym zrozumiała siebie samą, swój charakter, postępowanie, to wtedy mogłabym tak powiedzieć i wtedy byłoby to w 100% szczere. Tylko czy to jest realne? :)

      Usuń
    2. Nie wiem, musisz sama do tego dojść ;)

      Usuń
    3. Tyle to wiem... może kiedyś mi się to uda :)

      Usuń
    4. A poza tym co tam u Ciebie?:)

      Usuń
    5. poza tym... leniuchuję, korzystam z wakacji i szukam pracy :)

      Usuń
    6. To tak jak ja plus różne przygotowania do ślubu

      Usuń
    7. A właśnie, jak sobie radzisz z tymi wszystkimi przygotowaniami? ;)

      Usuń







    8. Powiem Ci, że nie jest źle :) W miarę szybko zaczęliśmy wszystko planować przygotowywać, wiec zostały tylko takie końcowe sprawy :)


      Usuń
    9. No to super, dobrze, że potraficie sobie wszystko zorganizować :)

      Usuń
  2. Wiesz, Kochanie... nie może zawsze być dobrze. Choć byśmy nie wiem, jak tego pragnęli, potrzebne jest też to "źle". Potrzebne jest też to poszukiwanie siebie, próba zrozumienia, bo wtedy zdajemy sobie dopiero sprawę jak skomplikowane są nasze dusze. Chociaż ja zawsze mówię "jak ogromne" - tak wielkie, że aż trudno dostrzec to, co czasem jest za horyzontem.
    I wiesz, ktoś mi powiedział kiedyś takie fajne zdanie: "Ludzie dobrzy, mądrzy i inteligentni są w stanie zrozumieć wszystko i wszystkich dookoła - tylko nie samych siebie." :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być, Asiu. Bo wiesz, mi chodzi o to, by znosić ten czas, gdy jest źle, by radzić sobie z problemami i mimo nich być szczęśliwym. Rozumiesz? Jedno drugiego nie wyklucza. Wiem, że potrzebne jest poszukiwanie siebie, ale ile to może trwać? Jeśli za długo, to człowieka trafia po prostu szlag.
      Hmm, rzeczywiście fajne zdanie :) może coś w tym jest.

      Usuń
    2. Rozumiem... tylko widzisz, te wszystkie uczucia, jak tęsknota, czy smutek, one w takich momentach wręcz uwielbiają nam towarzyszyć i tak naprawdę to chyba nie da się ich wyzbyć. One po prostu stają się naszą częścią, ale chcą nam też dać do zrozumienia, że bardzo kochamy i że w gruncie rzeczy jesteśmy szczęśliwi. I właśnie o tym zawsze staram się myśleć, gdy takie uczucia mnie dopadają. A poza tym, gdy będzie Ci źle... zerknij w list ode mnie :D
      Ja jestem pewna, że coś w nim jest :)

      Usuń
    3. Wiem o tym, ale ja nie mówię, że tych negatywnych uczuć trzeba się wyzbyć, bo one są potrzebne, wiadomo, tylko, by pomimo ich, czuć się szczęśliwym. Wtedy jest dobrze, mimo, że jest źle. Takie to pokręcone trochę, no ale... :) Jak patrzę w list od Ciebie, to płaczę :D ale to nie są "złe" łzy, na szczęście :)
      Czyli mówisz, że siebie to ja raczej nie zrozumiem? ^^

      Usuń
    4. Ach no tak. Bo to się tak wydaje, wiesz... że żeby znieść ten czas, gorszy czas, najlepiej byłoby sie tych uczuć wyzbyć. Ale dobrze, że masz tę świadomość, że mimo wszystko są one ważne. I że przecież da się je jakoś "zamaskować", żeby były, ale żeby tak nie bolały. Wiesz o co mi chodzi? ^^
      No raczej nie XD

      Usuń
    5. Są ważne, pewnie, że są, bo tak naprawdę te gorsze uczucia dają nam najwięcej siły do walki. Tak Asiu, doskonale wiem o co Ci chodzi :)
      Ehh, a to pech :D

      Usuń
    6. Wiesz, ja myślę,że więcej sił do walki dają jednak te dobre uczucia. Ale ich nie byłoby bez tych złych. Po prostu, bez czerni nocy nie docenilibyśmy jasności dnia :)
      Peszek :P

      Usuń
    7. Złe bardziej hartują, może tak :) O, idealnie to ujęłaś :)

      Usuń
  3. Ja też tak czasami mam, ale trzeba to wszystko z siebie wyrzucić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że trzeba, tylko nie zawsze jest to takie proste.

      Usuń
    2. Tak, wiem. Ja będę w Krakowie prawdopodobnie końcem września, więc jeśli chciałabyś, możemy się spotkać :)

      Usuń
    3. Pewnie, że możemy się spotkać :) a w Krakowie będziesz na dłużej?

      Usuń
    4. Tak, będę tam na dłużej ;)

      Usuń
    5. Też się cieszę. ;)

      Usuń
    6. Tak, już studiuję. Ale się przenoszę.

      Usuń
    7. a na którą uczelnię? ;>

      Usuń
    8. to dobra uczelnia ;) prawo?

      Usuń
    9. Dobra, nie zupełnie inna branża, należące do kierunków medycznych jeden z prestiżowych.

      Usuń
    10. o kurcze, to powodzenia życzę! bo to pewnie cieżki kierunek :)

      Usuń
  4. ja tak mam cały czas, więc doskonale Cię rozumiem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jestem jedyna :* eh, a masz jakiś sposób, by sobie z tym radzić?

      Usuń
  5. Może zabrzmię dziwnie pewnie siebie- ale już nie mam. Owszem, mam złe dni gdy demony, głównie z przeszłości, te mówiące jak bardzo jestem nikim i powinienem odejść z tego świata nawet biorą górę. Ale to są dni, które szybko odchodzą. Bo w pewien sposób już raz z nimi wygrałem. Bo właśnie przez lata dochodziłem do samego siebie, poznawałem i rozmawiałem, choć to były dość niekonwencjonalne drogi. I nie były łatwe. Oczywiście, nie powiem, że znam siebie całkiem, każdy ma zakamarki, które go zaskakują w pewnynych momentach i ciągną w dół...ale wiem wiele o sobie, o to dlaczego tak a nie inaczej czuję pewne rzeczy. Może dlatego, że nie jestem jakoś wielce skomplikowaną istotą- bo ci mają gorzej. Ale pomimo to powiem, że dla każdego na złe dni, wątpliwości i nocne podszepty demonów jest lekarstwo. Każdy ma szansę na ciepły stan szczęścia i spokoju pod sercem i tego właśnie życzę. Bo to jest możliwe. To, że jest dobrze nawet gdy jest źle. Wiem już po sobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszłość co jakiś czas lubi dawać o sobie znać, wiem po sobie (choć u mnie to częściej niż często ;p), zwłaszcza, gdy w pełni się z tą przeszłością nie rozliczyliśmy. Bo jeśli tak się stało, a ona mimo to wraca, to nie w formie złych dni, a raczej wspomnień, które już tak bardzo nas nie ruszają. Dlatego z jednej strony zazdroszczę Ci, że masz już za sobą ten czas nierozumienia siebie samego, a z drugiej wiem, że musiałeś wiele przejść, by tak się stało i że mnie pewnie też to czeka. Bo często to wewnętrzne zagubienie wynika z tego, co było, co utkwiło w naszej duszy zbyt głęboko, by móc o tym od tak zapomnieć. Wiem, że jest to możliwe, a teraz gdy Ty piszesz, że wiesz po sobie, to jestem pewna, że to nie jest tylko moja nadzieja, która uprości kolejny dzień, a coś bardzo realnego :)

      Usuń
    2. U mnie też było częściej niż często, ostatnie tygodnie też, ale to dlatego, że pewne zadawnione sprawy się odnowiły. Ale temu wszystkiemu można stawić czoła, łatwiej właśnie, prościej, jak już raz się udało. Rusza cię przez chwilę, uderza, ale zaraz po chwili, naprawdę krótkiej chwili się otrząsasz przecież to było, nie ma znaczenia, teraz jest teraz. Tylko raz w życiu właśnie człowiek musi przejść tą ciężką drogę, czasem męczy się latami..no ale można i warto. Lepiej tak chyba, niż całe życie przeżyć w cieniu wspomnień. Bo to nie życie. Przynajmniej...ja takiego już nie chcę.
      I wszystko jest możliwe w tym świecie, osiągalne:) Tylko czasem musimy chcieć w ogóle po to sięgnąć, a potem znaleźć sposób, żeby zerwać te najlepsze jabłka na wysokim drzewie, do któych chcemy się dobrać:) A nadzieja to dobry początek- na tą pewność późniejszą, no nie?:)

      Usuń
    3. Dokładnie, teraz jest teraz. Ale czasem ciężko jest o tym pamiętać, bo ta przeszłość odgrzebuje to, co dawno powinno być zapomniane. Gorzej jest, gdy są to sprawy z przeszłości, które nie są jeszcze wyjaśnione, nad którymi wiszą znaki zapytania albo które sprawiają, że nie możemy normalnie funkcjonować, bo zbyt głęboko siadły w duszy. Ale racja, wszystkiemu można stawić czoła, ze wszystkim można sobie poradzić, człowiek ma w sobie tyle siły, ile sam jej w sobie widzi :) nikt nie chce żyć w cieniu wspomnień, wspomnienia są dobre tylko wtedy, gdy są dobre, piękne, ciepłe, gdy tylko motywują nas, by każde jutro było lepsze, tworzyło nowe wspomnienia, każde inne tylko niszczą nasze tu i teraz.
      Dokładnie, wszystko jest możliwe, czasem w to nie wierzymy, czasem potrzebujemy motywacji, porządnego kopniaka, by uwierzyć, czasem teraźniejszość i uczucia nam na to nie pozwalają, ale przecież po to jest ta nadzieja, by nas trzymała, mimo wszystko, to bardzo dobry początek, jeden z najlepszych :)

      Usuń
  6. wiesz człowiek w tym wieku nie potrafi pisać o szczęściu mimo że jest szczęśliwy dlatego, że w obecnych czasach łatwiej się pisze o smutku, łatwiej się o tym czyta. to taka blogowa moda, zauważyłam to jakiś czas temu.

    człowiek uczy się siebie przez całe życie, doprowadza do doskonałości małymi krokami. kiedy już uzna, że jest doskonałym popełnia błędy i później stara się je cerować.

    ja tak mam, że czasem potrzebuję samotności. lata temu stawałam przed lustrem i prowadziłam monologi z własnym odbiciem. są chwile, w których przychodzi do mnie ta pani z lustra i pokazuje obrazy z przeszłości. wtedy zaszywam się w pokoju i mnie po prostu nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest kwestia wieku, kilka lat temu pisałam o tym bez problemu, to chyba wpływ zmian, charakteru i myślenia. a o smutku rzeczywiście łatwiej się pisze i czyta, bo to co gorsze jest prostsze, łatwiej przychodzi.

      człowiek zawsze stara się cerować błędy, jeśli wie, że je popełnia. ale chyba ta świadomość sprawia, że człowiek jest bardziej doskonały.

      każdy z nas potrzebuje samotności, choć ja chyba potrzebuję jej wciąż za dużo. a ta pani z lustra... jeśli ona pokazuje Ci obrazy z przeszłości, to czemu Ty nie możesz pokazać jej obrazów z teraźniejszości? może dzięki temu wracałaby rzadziej? :)

      Usuń
    2. pamiętasz, pisałam o smutku, że to ,, blogowa moda " i cholera wykrakałam go sobie.

      tak, ale nie wszyscy potrafią przyznać się do tych błędów, nie wszyscy potrafią je naprawić.

      bo to nie jest proste. przeciwstawić się jej.

      ps. zmieniłam adres, jeśli chcesz.

      Usuń
    3. jak się często o czymś myśli, to można to wykrakać, zwłaszcza jeśli te myśli nie są pozytywne :)

      zgadza się... najtrudniej jest przyznać się do błędu, to chyba największe wyzwanie.

      wyobrażam sobie, ale można próbować :)

      chcę :)

      Usuń
  7. sądzę, że każdy człowiek miewa takie momenty. niektórym udaje się tego wyzbyć. mnie pomaga terapia. bo tam zaglądam w głąb siebie, ale teraz chcę sięgnąć jeszcze głębiej, więc zaczynam zagłębiać się w medytacje. przekonywała mnie do medytacji pani psychiatra, a jak trafiłam na bloga Kordiana Królika (pozdrawiam :D), to zachciałam być w medytacji. z nią. by mnie przeszywał spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może medytacja Ci pomoże? :)

      Usuń
    2. i jak Ci idzie z tą medytacją? ;> to na pewno jest dobry sposób, by się wyciszyć, odnaleźć wewnętrzny spokój, harmonię i siłę, co bardzo pomaga w walce z takimi momentami, które u mnie trwają praktycznie codziennie. nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać nawet 5 minut medytując :p cisza mnie przeraża.

      Usuń
    3. W medytacji nie ma ciszy:) Jest własny głos i przepływającego przez nas świata, tylko trochę trwa zanim się go znajdzie i słucha się tego całkiem inaczej, niż uszami:) Musiałem się wtrącić, no musiałem XD I potwierdzam, pomaga, bo to jedna z moich dziwacznych dróg do dochodzenia do siebie i tak dalej:)

      Usuń
    4. powolutku i do przodu idzie. moja medytacja nie może być niestety tradycyjną - tak mi powiedziała pni psycholog- bo mogę się rozchwiać. no a przy mojej chorobie rozchwianie jest nie wskazane, szczególnie, że choroba jest rozchwiana. choć może potrzebowałabym dobrego przewodnika.bo p. psychiatra polecała medytacje... dziwne. różne opinie. no cóż. napiszę do mego Mistrza! (Kordiana. :D)

      PS a bardzo dobrze, żeś się wtrącił. ;-)

      Usuń
    5. Kordianie, jestem w stanie uwierzyć Ci na słowo, ale póki się nie przekonam, pozostanę przy swojej wersji ^^ ja po prostu myślę, że nie jestem w stanie się skupić, bo tyle we mnie chaosu.

      Szka, co znaczy, że nie może być tradycyjną medytacją? jest jakaś nie tradycyjna? Przewodnik zawsze się przydaje, zawsze pomoże, posłuży radą, wesprze, dobrze mieć kogoś takiego :)

      Usuń
  8. Miałam tak nie raz, głównie chodziło o to, dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej. Aż zaczęłam czytać książki psychologiczne i nabrałam pewności siebie, teraz wole powiedzieć troszkę więcej niż kiedyś siedzieć bez słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasem mam takie myśli, dlaczego zrobiłam coś w ten a nie inny sposób, ale zawsze sięgam głębiej, do charakteru, a potem do przeszłości i pytań, na które nigdy nie dostanę odpowiedzi. A książki psychologiczne... może są dobre, wiele osób zachwalało :) ale ja czytałam jedną książkę i stwierdziłam, że to bezsens, że nie działa, choć próbowałam się zastosować do tych wszystkich rad. Może po prostu zabrakło mi wiary we własne możliwości, nie wiem :)

      Usuń
  9. też często mam wrażenie, że nie pasuję do czasów, w których żyję. teraz wszystko jest takie... sztuczne, na pokaz. ludzie porzucają wszelkie wartości.. eh :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... a wszystkie wartości, którymi się kierujemy, wydają się być - w tych czasach - przereklamowane i dziwne. Dlatego tak ciężko jest się nam w tym odnaleźć, ale może i na to kiedyś znajdziemy metodę :)

      Usuń