Początkowo planowałam napisać krótką relację z mojego pobytu w górach, ale stwierdziłam, że to nie ucieknie, a co więcej, można połączyć jedno z drugim, więc... zaczynamy!
1. Jak wiadomo, relacje między ludzkie są bardzo ważne, niezależnie od tego ile trwają i jaką mają postać. Ja bardzo sobie cenię wirtualne znajomości, każda jest dla mnie cenna, każda coś wnosi do mojego życia i cieszę się, gdy mogę przenieść je do realnego świata. Ale dążąc do meritum... są trzy wartości, które stawiam na najwyższych szczeblach, mianowicie: rodzina, przyjaźń i miłość. Nie wszyscy wiedzą, że osoby najbliższe memu sercu poznałam właśnie wirtualnie. Asię na blogu, która jest moją najlepszą przyjaciółką, rozumie i zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny, a miłość telefonicznie. Obie te znajomości zaczęły się mniej więcej w tym samym czasie, z różnicą zaledwie 4 miesięcy, prawie 9 lat temu. Nigdy bym nie pomyślała, że tak wiele zmieni to w moim życiu. Dlatego warto pielęgnować takie relacje, bo nie wiadomo jak się potoczą. Kiedyś bardziej rozwinę te historie, bo długo można opowiadać :)
2. Kocham góry. Najchętniej bym w nich zamieszkała. Tam jest zupełnie inny świat, który sprawia, że zapominam o całym świecie i skupiam się tylko na tym, co mam dookoła. Widoki szczytów górskich, wspinaczki, spacery, szum potoku, uzdrawiające powietrze, a nawet piwo w przerwie gdzieś na polanie, to coś, co powoduje, że serce mi rośnie, dusza się uspokaja, jestem szczęśliwa. Tam mam wszystko, czego potrzebuję. Nie ma takich słów, by wyrazić wszystkie emocje, które mi wtedy towarzyszą, to po prostu trzeba poczuć.
Ostatnio wybrałam się do Zakopanego, w którym nie byłam od 13 lat. Spaliśmy u znajomej brata w Suchym, kilka km od miasta. Mogę narzekać, że to był bardzo krótki czas, że niewiele zobaczyłam, że męczył mnie tłum w centrum Zakopanego, ale to tak naprawdę bez znaczenia, bo mimo to, zdołałam odpocząć, uspokoić myśli, nabrać sił na kolejne dni. Spacer przez Ząb (najwyżej położona parafia w Polsce) na Gubałówkę, sanktuarium na Krzeptówkach, zatłoczone Krupówki, grillowane oscypki, skocznie, które widziałam jedynie od dołu, świętowanie pobytu z gaździną... to niedługie chwile, ale nikt mi ich nie odbierze, bo było po prostu wspaniale. Zastanawiam się tylko jak góry wyglądają zimą...
3. Nigdy w życiu nie miałam nic złamanego/zwichniętego/skręconego/naderwanego/itp., co jest zaskakujące przy mojej drobnej posturze. Za to zdarzały się inne wypadki, w którym moje kości mistrzowsko wychodziły bez szwanku. Upadek na głowę z trzepaka (wisiałam na nim jak nietoperz, lubiłam ten rodzaj akrobacji), pogryzienie przez psa, cegła spadająca na palec u ręki, gdy miałam 8-10 lat. Wprawdzie nic wielkiego się wtedy nie stało, straciłam tylko paznokieć. W wieku 11 lat doszło do wypadku samochodowego w drodze do szkoły. Wylądowaliśmy na dachu, cudem unikając zderzenia z drzewem. Sytuacja była poważna, ale poza paniką i przerażeniem, nic się nie stało.
4. Uwielbiam spać do tego stopnia, że nie wychodziłabym z łóżka przez 24h, ale wbrew pozorom nie jestem tak wielkim śpiochem. Wstanę na każdą godzinę bez najmniejszego problemu, choć gdy nie muszę, wyleguję się do oporu, to znaczy do momentu, kiedy zaczynam być głodna. Ale to już inna kwestia.
5. Mam w gospodarstwie zoo. Poza zwierzętami hodowlanymi, których w sumie jest kilkadziesiąt sztuk, mamy w posiadaniu gołębie, aktualnie 8 psów, a w domu papugi i sporą kolekcję kanarków egzotycznych, z racji, iż tata jest dumnym hodowcą tych oto ptaków, zbierającym puchary, medale i dyplomy w przeróżnych konkursach i na wystawach.
6. Jestem tania w utrzymaniu, jeśli chodzi o jedzenie. Rodzice mówią, że jem tyle co wróbel albo 2-letnie dziecko. Mam jednak dobrą przemianę materii i widocznie bardzo mały żołądek, któremu wiele do szczęścia nie potrzeba. Chociaż zdarzają się takie dni, kiedy jem jak smok. Niestety nie trafiają się one zbyt często. Nie żebym narzekała, ale nie pogniewałabym się za dodatkowe 5 kg więcej.
7. Nienawidzę pająków, niezależnie od wielkości. Nienawidzę ich do tego stopnia, że potrafię drzeć się wniebogłosy, jakby mnie co najmniej obdzierano ze skóry, gdy tylko jakiegoś zobaczę. Kilka lat temu znajomy poprosił, by podrasować mu zdjęcie, zgodziłam się bez problemu. Okazało się, że popełniłam błąd, który do dziś śni mi się po nocach. Jaki? Otóż, gdy oczy me ujrzały treść fotografii, myślałam, że zejdę na zawał i to nie z powodu znajomego, a tego, co mu towarzyszyło. Na jego twarzy (tak, na twarzy) spoczywała wielka, włochata, paskudna tarantula. A ja musiałam na nią patrzeć przez cały czas obróbki. Oczywiście miałam ochotę zrezygnować i powiedzieć koledze, żeby znalazł sobie innego edytora, ale stwierdziłam, że trzeba się wywiązać z zadania, że przecież to tylko zdjęcie i nic mi się nie stanie. Poza palpitacjami serca nic się nie wydarzyło. Nie wyobrażam sobie ujrzenia tego potwora na żywo. Brrr...
8. Jestem praptakiem. Ot tak, po prostu, bo Asia miała taką fantazję po wysłuchaniu tej oto piosenki:
Jako, że najlepszy jest w niej refren i idealnie pasował do sytuacji, to tak już zostało. Przełomowym wydarzeniem był mój praptaczy lot, który został uwieczniony na filmie. Wtedy to stałam się 100% praptakiem.
9. Bardzo łatwo mnie wkręcić. Jestem w stanie uwierzyć w największą bzdurę, jeśli jest przekazana bardzo przekonująco. Moja naiwność nie zna granic. Najgorsze jest jednak to, że daję się wrobić tylko tym osobom, które lubię i szanuję. Ale to chyba dlatego, że im ufam. Mam nadzieję, że nie strzeliłam sobie samobója i nie zostanie to wykorzystane przeciwko mnie.
10. Mam w sobie pierwiastek krętacza. Kombinuję jak koń pod górę, żeby tylko jakiś niecny uczynek nie ujrzał światła dziennego. Najczęściej zdarza się to w grupie, bo co dwie głowy to nie jedna. Kiedyś z Asikiem chciałyśmy zrobić drinki, żeby mieć mniej toastów do wznoszenia. Wykradłyśmy więc z barku moich rodziców butelkę wódki i zabrałyśmy się do roboty. Wszystko dobrze, ale trzeba coś wymyślić, by się nie zorientowali, że trochę ubyło. Wpadłyśmy na genialny pomysł, żeby do alkoholu dolać wody. Tak, zwykłej wody z kranu. Możecie sobie wyobrazić jak ta wódka później wyglądała. Ale kto by się tym przejmował, ślady zatarte, drinki zrobione, zadanie wykonane. I nawet jest na to dowód! Nakręciłyśmy filmiki z całego procesu, łącznie z konsumpcją tych drinków. A rodzice? Nic nie zauważyli. Zajrzeli do barku kilka miesięcy później, zdziwili się widząc, że wódka jest jakby mętna, ale nie drążyli tematu. Sprawa została zamknięta, a my po dziś dzień mamy ubaw z całej tej akcji.
To by było wszystko, mam nadzieję, że się nie zanudziliście. Nie nominuję nikogo, może ktoś zechce podjąć wyzwanie dobrowolnie :)
Spoko, u mnie uzbierało się 14, a kiedyś 15:) Ta zabawa ma to do siebie, że pozwala na dowolność, więc nie jest taka zła w przeciwieństwie do niektórych blogowych zabaw, nie męczy:)
OdpowiedzUsuńWszystkie relacje warto pielęgnować, bo wszyscy ludzie, niezależnie jak ich poznajemy, czy jaki mamy głównie kontakt, wnoszą wiele do naszego życia...a i chyba my możemy coś od siebie dać:) Owszem, niektóre więzi nieraz umierają, rozchodzą się..ale póki są tu i teraz, trzeba o nie dbać. Po prostu, trzeba dbać o drugą istotę:)
Ja naprawdę polecam Kaukaz albo Karpaty na Bałkanach. Tym bardziej, że nie ma tam prawa namiotowego jak w Polsce i cóż...jak ktoś się nie boi pewnego ekstremum, to warto. Bo tak naprawdę można odpocząć i zachłysnąć się dzikością gór. Totalnie oszaleć, jeszcze bardziej ^^ I wychodzi tanio, nawet taniej niż...Zakopane XD
A, czyli to twoją dolę odrabiam łamiąc sobie coś co chwila, skręcając albo krwawiąc?XD Ale spoko, nie przeszkadza mi to XD A tak serio to się ciesz, bo chociaż to jest do przeżycia, to nie jest to miłe.
Istne ZOO...coś dla mnie!^^ Mogę u ciebie zamieszkać? Wymienię to na rodzeństwo XD Możemy się też uzupełniać w jedzeniu, ja jem za dużo aż XD I się dziwię, jak można..jeść mało. Naprawdę. To jest jakieś...dziwne, no XD
A mi by się przydało dodatkowe 15 XD
Pająki są..smaczne^^
Dziwne wkręty mówisz...hm...można się zastanowić...XD
Na was we dwie trzeba uważać, zapamiętam!
Jak opublikowałam post, to wpadło mi jeszcze kilka innych faktów do głowy, to jest jak niekończąca się historia ^^ ale masz rację, to jedna z nielicznych zabaw, która jest całkiem ok :)
UsuńRacja, wszystkie relacje są ważne, niezależnie od tego czy są wirtualne czy realne, chodziło mi o to, żeby na tych wirtualnych też się skupiać, trochę niejasno się wyraziłam :) Nie wszystkie relacje trwają wiecznie, zresztą nic nie trwa wiecznie, ale grunt to o nich nie zapominać, bo człowiek zawsze będzie potrzebował osoby, przed którą się otworzy, która będzie go rozumieć i wspierać :)
Ja na razie mogę sobie pozwolić na wycieczki tylko po polskich górach, o zagranicznych nie mam co marzyć :) ale jak będę mieć kiedyś okazję, to na pewno z niej skorzystam! a jak wychodzi to taniej niż Zakopane to już w ogóle :D tylko do tych ekstremalnych warunków musiałabym się bardziej przekonać, bo to jednak jest wyzwanie :)
Bardzo możliwe, że moją :D ktoś jest ciągle poszkodowany, by poszkodowanym nie był ktoś inny ^^ Ale nie no, bardzo się cieszę, że nic takiego mi się nie zdarzyło i mam nadzieję, że się nie zdarzy, nie zniosłabym tego bólu, mam bardzo słabą wytrzymałość.
Możesz, nie ma problemu :D ale nie wymienię na rodzeństwo, jeden brat mi wystarcza aż nadto :D Uzupełnianie w jedzeniu też spoko :D no widzisz, a ja z kolei się dziwię jak można jeść tak dużo (gdy patrzę na brata to nie wierzę, ciągle mieli brodą i ciągle jest głodny) :P mi by się przydało ponad 10 na pewno, bo mam sporą niedowagę, ale wystarczy mi jedynie 5, tak dla zbliżenia się do równowagi :D
Smaczne? Co Ty... nie wyobrażam sobie jak można je jeść :D aż mnie ciarki przechodzą, brrr :D a jak je jadłeś? w sensie jak przyrządzone? ^^
Dzięki xD
Nie no, wcale nie trzeba na nas uważać, my tak naprawdę jesteśmy bardzo grzeczne! ...czasami :P
Bo zawsze jest jeszcze coś co można powiedzieć, to prawda XD Chociaż, było parę, które mi się podobały. Nawet jeszcze na poprzednim blogu jak pisałem.
UsuńNo tak bo wiele osób bagatelizuje te początkowo wirtualne znajomości. Że to przecież takie nic, bo to nie jest namacalne...chociaż, ja ostatnio wśród młodych ludzi obserwuję inną tendencję, odwrotną całkiem- do bagatelizowania więzi realnych, a skupiania się na tych wirtualnych, w ogóle na wirtualnym świecie...i to troszkę momentami przeraża, ale to temat rzeka.
I jasne że się potrzebuje..nawet jak się człowiek nie chce do tego przyznawać, jak ja XD
Na pewno jakby była okazja właśnie to grzechem byłoby nie wykorzystać tego:) No wychodzi, jeśli wiesz, nie jesteś typowym turystą że tak rzeknę, jak ja XD I lepiej na początku jechać też z kimś jakoś doświadczonym...czego ja kiedyś nie zrobiłem i gorzko nad tym zapłakałem XD
Tak tak, jak w Hamlecie, "ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś" XD I wcale to aż tak nie boli:) Znaczy, boli, ale do przeżycia. Ale ja z kolei mam bardzo wysoką odporność na ból, raczej przez przywzywczajenie więc...może się nie będę wypowiadał XD
No to wyobraź sobie, jak to jest mieć 4 rodzeństwa XD
Ano można, bardzo dużo nawet. Jak 5 piętrowych prawdziwych burgerów z wołowiny na obiad, a potem dojadanie jabłkami i czekoladą XD
Ano można:) Tak samo jak karaczany:) Tylko tarantulę trzeba odpowiednio opalić, bo włoski są mało przyjemne w gardle :P I upieczone, w Tajlandii jak byłem:) Wtedy tez się nauczyłem właśnie przyrządzać karaczany, ale te w Polsce dorwać...trzeba znowu tam pojechać XD
Tak tak...wierzę, całkiem wierzę XD W to czasami XD
Dokładnie :) oj, to ja nie pamiętam żadnych blogowych zabaw, może dlatego, że za dużo ich było ;p
UsuńCzasem wirtualne znajomości są więcej warte niż te realne... a ta tendencja, o której piszesz, jest to trochę przerażające, racja, bo dbać o tych internetowych znajomych to jedno, ale dobrze jest nie zapominać przy tym o ludziach, z którymi możemy pogadać w rzeczywistości. Ale nie każdy potrafi... niestety.
Sama bym na pewno się nie wybrała na taką wyprawę, jeszcze w zupełnie nieznane miejsce :D zresztą, lubię podróżować z kimś, a jak ktoś wie więcej na temat tych podróży i jest bardziej zorganizowany niż ja, to już w ogóle raj :D gorzko nad tym zapłakałeś? a co się stało? ;p
O, no właśnie xD dobrze być odpornym na ból, to wiele ułatwia :) ja się zwykłego zastrzyku boję, a co dopiero innych rzeczy ^^
Na pewno nie możesz narzekać na nudę, jak masz tyle rodzeństwa :D
5 piętrowych burgerów... wow, szacun! :D
Czyli rozumiem, że próbowałeś tarantulę? ;P a karaczany... wyglądają "przyjemniej", jeśli tak to mogę nazwać ^^, niż pająki, więc może też lepiej smakują? ;>
Dobre i w "czasami" :D
A mnie stale w jakieś wciągają, hm. Chyba mam pecha XD
UsuńAno, po prostu, ludzie często jakoś nie potrafią po prostu wypośrodkować, mam takie wrażenie. Gubią się, zwłaszcza teraz, a nadmiarze możliwości.
Zawsze możesz się zabrać ze mną, kiedyś XD Bo jednak już się ogarnąłem z podróżami, tylko cóż...zawsze, ale to zawsze, mam jakieś niekontrolowane przypały i na to trzeba być gotowym XD A zapłakałem już kiedyś, bo to mnie małpy okradły ( nie wiedziałem, że małpy mogą kraść XD) a to kiedyś po prostu nie byłem w górach przygotowany cóż...sprzętowo. Ale przeżyłem XD
Spoko, ja mam teraz wenflon, pewnie byś była stale zemdlona XD
Mam sporą paszczę XD
A pewnie że próbowałem. I cóż, smak jest porównywalny nawet.
Taki pech to nie pech :D zawsze możesz nie brać udziału jak coś :P
UsuńLudzie chcąc mieć jedno, rezygnują z drugiego. Coś kosztem czegoś. Wiem, że to się zdarza we wszystkich możliwych kwestiach, ale żeby w relacjach między ludzkich? Tego nie potrafię do końca zrozumieć.
Dzięki za propozycję, będę pamiętać :D Nie no, czasem dobre przypały nie są złe ^^ Małpy mogą kraść, owszem, słyszałam tylko o tych małych, kapucynkach, że mają taką zdolność :P Grunt, że przeżyłeś :D
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zemdleć ani być blisko omdlenia, ale zawsze mam reakcję myślową "nie mogę na to patrzeć" :P
Wierzę :D
To jestem pełna podziwu, że próbowałeś!
Niby tak XD Ale ja zawsze jakoś czuję się..zobowiązany. Wiem, że to troszkę dziwne.
UsuńI właśnie o to chodzi- w naturze człowieka chyba nie leży niestety wypośrodkowanie, czym sami siebie krzywdzimy. Nie umiemy posiadać..obu jak gdyby. Jak gdyby wybieranie było koniecznie, jak byśmy do niego podświadomie dążyli, nie zdając sobie nawet prostego pytania- po co?
Spoko, a ja będę pamiętać, że taką rzuciłem XD ZA rok co prawda planuję Stany jako dużą podróż...ale jako małą może się jakieś góry właśnie ogarnie, jak dojdę już do siebie:) Nie, mnie okradły małpy w Indiach, rezusy, wcale nie są takie małe, a gdy próbuje się im odebrać plecak można zostać...dotkliwie przez nie pobitym XD
No mi nawet zdarzyło się na dniach, mam do tego talent jak widać XD
E, nie ma co podziwiać tak naprawdę:)
Nie, to wcale nie jest dziwne, ja to nawet rozumiem :)
UsuńMasz rację. To trochę takie masochistyczne, bo człowiek jako istota świadoma i myśląca, powinien wiedzieć, że ma prawo wyboru, ale nie oznacza to, że trzeba całkiem z czegoś zrezygnować, że można wybrać obie, nie tylko jedną możliwość.
Ok :D Stany... wiesz już co konkretnie? :) nie ma sprawy :)
No, zapomniałam dodać, że nie wiem, że inne gatunki małp też potrafią kraść :P nie dość, że kradną, to jeszcze agresywne, ehh, co za stworzenia, trzeba na nie uważać :P
Talent? Zależy jak na to spojrzeć ^^
Jest, jest, bo ja nigdy bym się nie odważyła, dlatego dla mnie to godne podziwu :D
Ja kocham góry i morze równie mocno :> A śpiochem jestem niesamowitym :>
OdpowiedzUsuńJa nie mam porównania, bo nie byłam nad morzem :) to witaj w klubie w takim razie! :D
Usuńkoniecznie musisz się wybrać! Mogłabym patrzeć zarówno na morze jak i na góry godzinami, tylko chłonąć widoki, nic więcej, słuchać szumu morza, a w górach szelestu drzew i śpiewa ptaków awww
UsuńChciałabym w przyszłym roku, mam nadzieję, że mi się uda :) a jeszcze jak Ty opowiadasz o tym morzu, to chciałabym już teraz ^^
UsuńJa morze polskie kocham, nawet jak jest zimno, powietrze jest całkiem inne i wgl wystarczy siedziec w kurtxce nawet puchowej na plazy i paaatrzeeec :D
UsuńCzyli mówisz, że zimą nad morzem też jest pięknie? ;p
Usuńwłaściwie nigdy nie byłam zimą, ale wyobrażam sobie, że jest ;d
UsuńA ja juz myslalam... :P
UsuńNo proszę, a jeszcze niedawno pisałaś, że brakuje Ci pomysłu ^^
OdpowiedzUsuńDla mnie ta nasza przyjaźń to totalna magia, ale o tym wiesz Skarbie :* Każdy gest, każde spotkanie, każda wiadomosć i każdy telefon - były i są dla mnie ważne. I jak ja sobie nieraz pomyślę, że miałybyśmy się w tej puszczy internetowej nie odnaleźć... aj, co to by było... ;)
Nigdy nie miałaś nic złamanego, zwichniętego etc... to nie kracz! Kurde :P Ale to trochę szokuje, faktycznie, że na tak drobną istotkę masz po prostu konkretne kości i stawy ;D
I nie wychodziłabyś z łóżka do momentu, aż... babcia nie wparuje z tekstem "Ania? Śpisz?" xD
Mało jesz, bo maleńka jesteś, ale... że też Ci to uchodzi na sucho u Ciebie w domu xD Jednego jestem pewna - u Ciebie człowiek nigdy nie może być głodny, a nawet jak jest syty, to dostaje ochrzan, ze kłamie, bo tak naprawdę nie jadł, albo jest głodny i nie chce się przyznać. I za to kocham Twoich rodziców :) Mało kto potrafi tak ugościć, serio.
Pająki, brrr... A to było jak miałam fazę na Marcyka i obczajałam jego zdjęcia :D I tam był pająk! I to chyba o nim piszesz, prawda? Brr...
Ej, mogłabyś dodać ten filmik z praptakiem xD
Już nie mogę się doczekać naszego mataczenia :D
Wiem, ale cóż... wena przyszła nagle :D
UsuńPewnie, że wiem, bo dla mnie ma to takie samo znaczenie :* Nie mam pojęcia co by było, gdybyśmy na siebie nie trafiły i szczerze? Nie chcę tego wiedzieć, dobrze się stało, że jednak się znalazłyśmy :) Pamiętasz, jak w 2009 opowiadałyśmy dziewczynom w Fuksie jak się poznałyśmy? I że one nie mogły w to uwierzyć? Za każdym razem, gdy komuś streszczam historię naszej przyjaźni, to reakcja jest taka sama "niemożliwe", "niesamowite", "nieprawdopodobne". I te właśnie reakcje są dla mnie dowodem na to, że nasza przyjaźń jest jak najcenniejszy skarb, której inni nam mogą pozazdrościć :) :*
Nie kraczę! Bo bardzo cieszy mnie fakt, iż jeszcze nigdy, wiesz :D tylko czasem nie mogę w to uwierzyć ^^ ale jak tak nad tym myślę, to zauważyłam, że w mojej rodzinie, odkąd jestem na tym świecie, nikt nie miał nic złamanego, poza Tomkiem, który w wieku 6 lat naciągnął sobie mięsień (i się do tego nie przyznał). To chyba geny :D
Hahaha, no tak, jakże bym mogła zapomnieć o tym słynnym tekście babci :D tylko teraz ona używa tego sformułowania w stosunku do brata, ja mam już spokój :D
Całe szczęście, że mi uchodzi :D ale przecież mnie nie zmuszą do jedzenia, zresztą znają mnie tak dobrze i wiedzą, że nie ma takiego sposobu, którym by mnie przekonali :D Za to mają sposoby jak dokarmiać gości, o czym się przekonałaś nie raz i się jeszcze przekonasz :D Moja mama czasem aż za bardzo naciska żeby jeść, zauważam to zwłaszcza jak Przemek przyjeżdża, bo on też nie je zbyt dużo, jak na faceta :D Ale też to zauważyłam, że nie każdy tak gości innych jak moi rodzice, ehh, są wyjątkowi :)
Pytasz czy piszę o tym pająku czy o Marcyku z tym pająkiem? :D Ale to na pewno był ten pająk :D Aż mnie drgawki wzięły, mam ten widok przed oczami xD
Nie ma szans, by dodać ten filmik, o co to to nie, nie będę się kompromitować :D
Haha, ja też już nie mogę :D ciekawe na jaki pomysł wpadniemy tym razem :D bo co do wódki, to się raczej nie powtórzy... coś czuję, że teraz tata sam będzie Cię namawiał byś się z nim napiła po jednym :D
No i dobrze ;D
UsuńOczywiście, że pamiętam :) Oj, wiele osób nie mogło nam uwierzyć w tę opowieść. Ale jednak i takie cuda się zdarzają, a ten cud należał właśnie do nas, trwa po dziś dzień i z tego możemy się tylko cieszyć :):*
No faktycznie, to mogą być geny :D I niechaj więc zostanie tak, jak jest i nikt niczego niech nie łamie xD
A czemuż to babcia się biednego Tomka uczepiła? :P
Ej, ale u mnie wcinałaś aż miło :D Ano przekonam się, przekonam się z przyjemnością :)
O Marcyku z tym pająkiem :D Też sobie to zdjęcie przypomniałam... brr :P
Bardziej kompromitujący byłby chyba mój taniec ala disco xD
Żeby tylko po jednym xD Będę musiała nadrobić 3 lata xD
Wiadomo :D
UsuńTaki cud zdarza sie bardzo rzadko, dlatego jestem wdzieczna za to, ze zdarzyl sie wlasnie nam :) :*
Dokladnie, niech nic sie w tej kwestii nie zmienia, na wieki wiekow, amen :D
Czemu? No bo 1 najwazniejsze: Tomek jest jedynym ulubiencem babci, ona widzi tylko jego :D, a po 2: Tomek pracuje i babcia jest jego drugim niezapowiadanym budzikiem :D
Widocznie musialam byc glodna xD
to nie Marcyk byl na tym zdjeciu, tylko wlasciciel pajaka, czyli Oles, ale nie wiem czy go poznalas :)
Czy ja wiem... Ty mowisz o tym, co kropeczki widzialas? xD ten wykon byl super :D
3 lata to bedziesz nadrabiac ze mna xD tzn 2, ale tych 2 lat ze mna bedziesz nadrabiac wiecej niz 3 z moim tata :D dzis nawet rozmawialam z AR o Twoim przyjezdzie i mamy ambitny plan na ten czas. :D :*
Otóż to :*
UsuńNo babcia w roli budzika jest po prostu mistrzem xD
Przecież Cię nie głodziłam xD
A czemu mi się kojarzy, że Marcyk też miał go na papie? :O
Noo... Nie pamiętam o co chodziło z tymi kropeczkami :P
Ooo no proszę :D Ja muszę jakoś w końcu ten przyjazd zorganizować i zgrać go z tym wszystkim, co tu jeszcze mam do zrobienia ;)
:*
UsuńTak :D ale ostatnio z tej roli korzysta rzadko :D
No nie xD ale chodziło mi o to, że miałam apetyt, no xD
Nie mam pojęcia skąd to skojarzenie :D może faktycznie miał?
O co chodziło... dobre pytanie :D po prostu je widziałaś i tyle. mi też się to czasem zdarza :D
To organizuj, organizuj, bo już się doczekać nie możemy ;) :*
Myślę, że niebawem ponownie się w tę rolę wkręci :P
UsuńNo dobra, dobra, jak człowiek wymęczony, to głodny, kumam :P
No jestem na 99% pewna, że miał :D A często przeglądałam jego zdjęcia wtedy xD
Czasem się siebie boję xD
Wiem, wiem. Ja też :*
Mam jednak nadzieję, że nie :D
UsuńNooo... coś w tym stylu :D
Ja takiego zdjęcia w ogóle nie pamiętam, ale może Tobie jakieś wysyłał, więc nie wykluczam, że masz rację xD
Ale to nic strasznego przecież :D
:*
:D
UsuńW sumie to chyba on mi żadnych zdjęć swoich nie wysyłał xD
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się diabeł! Może właśnie w kropeczkach? :D
No to chyba nie masz racji :D
UsuńTeż prawda... diabeł tkwi w szczegółach, te kropeczki są szczegółami, więc może rzeczywiście :D
Możliwe, że coś mi się popyrtoliło :D
UsuńHahaha xD
Na to wychodzi :D
Usuńjak mija dzien? W pracy? :)
Nie, nie - dziś w domu. Do pracy idę jutro. Braciak mi się pochorował i nie mam kompana do mierzenia drzew :P Byłam w mieście, zaraz biorę się za robienie obiadku, a później siadam do mgr :P
UsuńA Tobie? :)
Biedny, niech zdrowieje szybko! :)
UsuńTo pracowite popoludnie, powodzenia :) a co na obiad robisz? :D
a ja wlasnie jade z mama do Krk na zakupy, bo upatrzylam sobie jakis czas temu koszule w czarno czerwona krate, na ktora poluje chyba z 2 lata, mam nadzieje, ze jeszcze jest :P
I zapomnialam dodac, ze jest jeszcze cos o czym musze koniecznie Ci powiedziec, ale to juz nie tu :p
UsuńPrzekazałam - Braciak dziękuje i pozdrawia :)
UsuńPyry i mięcho xD
O Boże, ja też taka chcę! W ogóle chcę sobie kupić kilka koszul :P Gdzie upolowałaś?
To pisz na fejsie, zaglądam tam od czasu do czasu :P
Tez go pozdrow :)
UsuńMiecho, czyli schaboszczak? xD
ja tez chce miec ich kilka :P upolowalam w sin say za 60zl, nie jest w czarna, a w mocno granatowa krate, ale i tak jest swietna :D
i juz wszystko wiesz :P
Dziękuje :)
UsuńSchaboszczak? xD Nie, giry z kurczaka :D
O mój Boże, już sobie wyobraziłam, musi być cudna :D
Ano wiem :)
Giry jeszcze lepsze :D
Usuńjest cudna :D wejdz na strone sklepu i obczaj, powinna byc :D
:*
To ja wolę schaboszczaki, gir nie chce mi się nieraz dłubać xD
UsuńObczaję :D
:*
Mi tu nie chodzi o przyrzadzanie, a o jedzenie :D
UsuńNo i jak obczajanie? :P
No ale ja o jedzeniu mówię przecież :D
UsuńJeszcze nie obczaiłam :P Obczaje jak wrócę z pracy :P
To ja inaczej zrozumialam :P
Usuńokej, nie pali sie :D
Spoko, zdarza się :P
Usuń:))
No wiem, nawet najlepszym :P
UsuńAno właśnie :)
Usuńnie mów właśnie :p
Usuńbo co? :D
UsuńBo Cie kura jajem trzasnie :P
UsuńSporo się o Tobie dowiedziałam. Jesteśmy podobne :)
OdpowiedzUsuńW czym jesteśmy podobne? :)
UsuńTeż jestem Lwicą, typem samotnika, robię co chcę... Też lubię zdjęcia, punk rocka, też kombinuje, nie miałam żadnych złamań.
UsuńTo rzeczywiście trochę nas łączy :) a jesteś z lipca czy sierpnia?
Usuńps. to na jakiś punk rock'owy koncert też się możemy wybrać ;p
Sierpień :)
UsuńJak najbardziej, moja sympatia też to wczoraj zaproponowała :)
O widzisz :) skoro wiecej osob o tym mowi, to trzeba to wykorzystac :)
UsuńMoże :) A w Krk nie wiem jeszcze cokolwiek będę wiedzieć może w połowie miesiąca.
UsuńSpokojnie, nie spieszy się, zdążmy ze wszystkim :)
UsuńNo, ale ostatnio za dużo się dzieje :p
UsuńAle to chyba dobrze, co? :)
UsuńHmmm, może tak, ale o tym więcej w niedzielnej notce ;)
Usuńw takim razie czekam z niecierpliwością! :)
UsuńMam nadzieje, że będzie się działo ;)
UsuńNa pewno :)
UsuńNie mogę się doczekać.
UsuńNie dziwie sie :)
UsuńW końcu ;)
UsuńWiec samopoczucie masz dobre? :)
UsuńSuper :) Oby było takie po spotkaniu.
UsuńOby :) najlepiej sobie za duzo nie wyobrazac, nie nakrecac sie, ale byc pozytywnie nastawionym, to taki zloty srodek, dzieki ktoremu mozna uniknac ewentualnego rozczarowania :)
UsuńDokładnie tak :)
UsuńDobrze, ze sie zgadzamy :p
UsuńTeż tak myślę :p
Usuń:D
UsuńJak mija dzien?
A w porządku, a u Ciebie? ;)
UsuńTez niezle, wrocilam z imprezy gminnej i jestem wykonczona :P
UsuńA ja jestem wciąż pod wrażeniem soboty :p
Usuńoj, wcale się nie dziwię :D
UsuńJuż się emocjonuje na kolejne spotkanie :p
UsuńA kiedy sie widzicie? :)
Usuńkoło 23, i pewnie samym końcem września, bo wtedy ma 2 dni wolnego. :)
UsuńTo już niedługo, szybko zleci ;)
UsuńMiłość przez telefon?
OdpowiedzUsuńTak, to długa historia :) kiedyś o niej napiszę :)
UsuńEj, ale ja ją chciałabym usłyszeć! :D
Usuńno dobra ;p chodząc do gimnazjum dostałam jego nr od koleżanki, która z nim pisała i się znudziła i właściwie od tego się zaczęło, mieliśmy stały kontakt przez dłuższy czas, potem ten kontakt się urwał na kilka lat, później pojawiał się sporadycznie (a w tym czasie zawsze o nim myślałam i wierzyłam, że kiedyś ten kontakt się odnowi i uda nam się chociaż raz zobaczyć) aż tak się złożyło, że wiosną tego roku po raz pierwszy się spotkaliśmy, a potem już samo poszło ;) to tak w skrócie ;p
Usuńpunkt piąty i dziesiąty bardzo mi się podobają, ha!:D
OdpowiedzUsuńa dziewiątka - no tak samo mam, jak już ktoś mnie wkręci to mówię że nikt mnie nigdy nie wkręcał dlatego łatwo to, kurde, zrobić.
Też masz dużo zwierząt? Albo je lubisz? :) a co do 10... to nie mogę się doczekać, co następnym razem wykombinujemy z Asią ^^
UsuńBo najlepiej się nie przyznawać, że nie pierwszy raz jesteśmy wkręcane, można zachować wtedy chociaż trochę pozorów :p
ja mam psiaka, zboczeniec zjadł mi cztery pary majtek i stanik, przedwczoraj leginsy także już go nie lubię!:D
Usuńhahaha dokładnie!
No jak on tak mogl :p niedobry psiak :p
Usuńteż nie miałam nigdy nic złamane ;D i nie pogardziłabym kilkoma kilogramami więcej ;)
OdpowiedzUsuńno to piąteczka! :D
Usuń