Jednak z drugiej strony ten przedświąteczny chaos jest idealną porą na wspomnienia. A od Asikowej nominacji wspominam coraz częściej. Tak bardzo potrzebuje dobrych myśli i słów. Słów, dzięki którym mogę zatrzymać się w tym pędzie, które ogrzewają moje serducho. Nawet nie wyobrażacie sobie jak wiele ten krótki postój wnosi do tych, mijających w mgnieniu oka, dni. Dni, tak zimnych, deszczowych, grudniowych. Święta powinny kojarzyć się z domowym ogniskiem, pełną miłości i ciepła atmosferą, czułością otulającą jak najdelikatniejszy koc, z choinką, kolędami, zapachem wspaniałych potraw, ze śniegiem, którego nie ma i pewnie nie będzie. Ale podczas świątecznej gorączki zupełnie nie potrafię się na tym skupić. Zresztą, u mnie nigdy nie było takich świąt... Takich niewymuszonych, nie z konieczności, bo tak się przyjęło i tak musi być. Z wiekiem dostrzegłam, że większą wagę przykłada się do wypełnienia religijnej tradycji niż do prawdziwej, rodzinnej atmosfery.
Znosiłam to dzielnie, bo im starsza byłam, tym bardziej rozumiałam wartość tej tradycji. Znosiłam to do dzisiejszego dnia, ale w pewnym momencie coś we mnie pękło. Nie wiem, czy to dlatego, że po prostu miałam kiepski dzień i wszystko doprowadzało mnie do łez, czy może przestałam się łudzić, że to rzeczywiście jest po coś. Ale zrobiło mi się tak cholernie smutno, że aż pomyślałam "chcę już się wyprowadzić, mam dość tej sztuczności". A gdy emocje opadły, zdałam sobie sprawę z tego, że złe miałam myśli. Bo to wcale nie jest sztuczne. Widzę ile wysiłku wkłada Irina, by wszystkie dania były idealne, ile wysiłku wkładam ja, by każdy kąt był wysprzątany, by choinka była ładniejsza niż rok wcześniej, by w każdym pokoju pojawił się stroik... To taki rytuał. Odkąd tata sezonowo pracuje w przedszkolu, czyli od jakiś 10 lat, zasiadamy do stołu najwcześniej przed godziną 18, a nie gdy pojawi się pierwsza gwiazdka. W Wigilię tata zawsze ma dzienną zmianę, tak samo jak w Nowy Rok. Nigdy nie czytaliśmy Pisma Świętego, nigdy nie było prezentów pod choinką, nigdy nie zapukał do drzwi niespodziewany gość, żaden zwierzak nie przemówił ludzkim głosem, nigdy nie śpiewaliśmy wspólnie kolęd. Jakoś w szkole średniej zaczęłam bardziej świadomie patrzeć na ten obrządek, chciałam poczuć prawdziwą magię Bożego Narodzenia. Zadawałam pytania, na które nie dostawałam satysfakcjonujących odpowiedzi, więc niedobór wiedzy zamieniałam w czyny. Chciałam wewnętrzną moc wnieść do domu, do rodziny. Zaczęłam czytać fragment Biblii przed kolacją wigilijną, zaczęłam chodzić na pasterkę (wcześniej nie dawałam fizycznie rady), zaczęłam robić stroiki (jednak w tym roku zabrakło mi materiałów, czasu i chęci, kupiłam gotowy, ale jakoś mnie to nie pocieszyło), zaczęłam kupować prezenty, co okazało się kompletnie bez sensu, bo zawsze z mamą kupowałyśmy jakieś drobiazgi w imieniu każdego, wysilałyśmy się we dwie, kiedy pozostali nie kiwnęli palcem, zawsze wiedziałam co dostanę, bo sama wybierałam prezent, a później go pakowałam. W tym roku lepiej nie jest. Przy rozpakowywaniu będę udawać, że kompletnie nie spodziewałam się takiego podarunku, mimo, że wszyscy wiedzą, jaka jest prawda... to dopiero żałosne, co?
Dziś uświadomiłam sobie, że moje wyobrażenia o cudownych świętach w gronie najbliższych nie spełnią się dopóki nie będę miała własnej rodziny. Wiecie dlaczego właśnie teraz mnie to smuci? Bo dopiero niedawno zaczęłam poważnie myśleć o rodzinie, o tym jaką ma wartość, o tym, że sama chciałabym taką mieć. Że chciałabym mieć męża, któremu przysięgałabym przed Bogiem miłość aż do śmierci (nagle ślub kościelny zaczął mieć dla mnie znaczenie). Że chciałabym mieć dom, w którym aż będzie kipiało od dobrych uczuć, w którym, mimo sprzeczek, zmartwień i problemów, będziemy razem. Nie wiem czy to nie naiwne podejście, ale stało się ono moją najdroższą wartością, pozmieniałam trochę priorytety, odkąd zaczęłam wierzyć w miłość, odkąd zaczęłam kochać. Zasady miałam zawsze, ale czym one są, jeśli nie ma podstaw, by móc i chcieć je utrzymać? Teraz jest inaczej, lepiej. Jednak im bardziej uświadamiam sobie to wszystko, tym bardziej psuje się wizja świąt panująca w moim domu. Ale nadal wierzę w magiczną atmosferę, którą mimo wszystko będę w stanie dostrzec. Atmosferę, którą na pewno poczuję, gdy będę miała za sobą te wszystkie przyziemne sprawy, to sprzątanie, gotowanie, pieczenie, gdy na spokojnie usiądziemy przy stole, gdy złożymy sobie życzenia i ucałujemy nawzajem. Tak, wtedy na pewno będzie magicznie. Musi być.
(czasem nieumiejętność robienia zdjęć wychodzi na dobre) |
Tak więc, moi kochani, chciałabym, żebyście poczuli tę magię, niezależnie od tego, czy lubicie święta, czy je obchodzicie, czy macie inną wiarę. Chciałabym, żeby uśmiech nie schodził wam z twarzy, żebyście wspominali to co dobre, żebyście myśleli o tych, których wam brakuje, ale żebyście myśleli w taki sposób, który ogrzeje serducho, a nie wyleje na nie kubeł zimnej wody. Chciałabym, żeby było rodzinnie, mimo wszystko i w miarę możliwości, żebyście nie traktowali siebie nawzajem jak obcych ludzi. Żebyście nie tracili nadziei i wiary, żeby miłość dawała wam siły, a nie podcinała skrzydła. Chciałabym, żebyście przeżyli te święta tak, jak najbardziej wam pasuje, żebyście nie mówili później "nareszcie już po!", żebyście zachowali chociaż jedno ciepłe wspomnienie tych dni. Bo wszyscy doskonale wiemy jak bardzo wspomnienia podnoszą na duchu. I tego wszystkiego życzę wam z całego serca!
Wspomnienia są ważne.
OdpowiedzUsuńTymczasem tutaj była o nich zaledwie wzmianka. Ot, ironia losu.
UsuńMimo wszystko nie można nimi żyć.
UsuńWspomnienia są ważne i moim zdaniem, można nimi żyć, jeśli tylko to pomaga w tym życiu (choć ja wspomnieniami nie żyję, tak dla wyjaśnienia), a nie szkodzi.
UsuńAsia, teraz to i tak już nieważne czy była o tym wzmianka czy nie... w poście było tak czy siak, więc każdy odnosi się do czego chce i jakich ilościach chce... w sumie :)
Nie odnosiłam tego do Twojego życia i to nie ważne w jakiej ilości coś występuje.
UsuńTaka była moja pierwsza myśl, tak to trochę zabrzmiało, ale to nic :)
UsuńWiesz, tu w wirtualnym świecie minusem jest to, że nie możemy spojrzeć sobie prosto w oczy i po prostu porozmawiać. Dlatego słowa często mają różne znaczenie. Tak naprawdę lepiej dostrzec w notce to, co dla większości jest niezauważalne, lub podeszli do czytania oględnie.
UsuńA tak jak pisałam u siebie w odpowiedzi na Twój komentarz: "a będąc w takiej sytuacji jak ja ludzie bardziej doceniliby poczucie przynależności i posiadania rodziny."
Tak, z jednej strony jest to minus, ale z drugiej niekoniecznie, bo nie wszystko powiedziałoby się rozmawiając z kimś oko w oko. Ale to już inna kwestia :) czasem po prostu ciężko się wysłowić, a każdy inaczej interpretuje słowa.
UsuńAnja dziękuję za piękne życzenia i Tobie życzę tego samego :*
OdpowiedzUsuńżebyś poczuła tą magię i urok Świąt!
żebyś odnalazła w tym wszystkim swoje wyjątkowe miejsce :)
ściskam :)
dziękuję bardzo! :)) staram się poczuć tą magię cały czas :)
UsuńPośpiech niestety zabija w nas wiele dobrych uczuć, zabija też uważność, przez której brak niestety nie dostrzegamy wiele rzeczy, które dookoła nas są po prostu..piękne i dobre. Takie przynajmniej ja mam często wrażenie.
OdpowiedzUsuńTo trochę smutne, że nie zaznałaś do tej pory takich świąt, jakich pragniesz. Ja, chociaż zmieniłam wyznanie, do tej pory kojarzę święta obchodzone przez mamę jako no ...miłe i dobre, bez żadnej spiny. I chociaż bogów mam innych, to właśnie nawet tą wigilię lubię ale...nie zawsze może się tak udać. Ale jakby nie patrzeć, to może właśnie cudownie motywować do tego, żeby do pięknych, prawdziwie "po swojemu" świąt dążyć:) I mam nadzieję, że to marzenie się pewnego dnia ziści:)
I tej magii,choć odrobiny, życzę Ci i w tym roku. Żeby może znaleźć ją przede wszystkim w tym...co niewidoczne dla oczu. Bo to jest przecież zawsze najważniejsze. Wszystkiego dobrego w te dni! :*
Dokładnie, po prostu czasem nie dostrzegamy tego, co mamy, patrzymy, ale nie widzimy. I nie doceniamy, to bardzo przykre.
UsuńU mnie święta też są miłe i dobre, na tyle na ile mogą być, ale zawsze jest stres, pośpiech, jak się człowiek denerwuje to źle to wpływa na wszystko inne... a może ja mam po prostu zbyt duże wyobrażenia o takich idealnych świętach :) chciałabym, żeby się ziściło :)
Dziękuję :* życzenia się spełniły, bo magię odnalazłam :)
Piękne życzenia :) Oczywiście życzę by i Tobie one się spełniły i byś jednak, siedząc przy wigilijnym stole umiała czerpać z tej chwili jak najwięcej radości :)
OdpowiedzUsuńOstatnio odnoszę wrażenie, że każdy z nas dociera w pewnym, nieokreślonym wieku, do tego, że święta to jedna wielka szopka, zupełnie wpasowana we wszystkich, ale nie w nas.
Dziękuję :* przy wigilijnym stole było dobrze, ale do ostatniej chwili miałam bardzo złe podejście i myślałam, że tak już zostanie. Na szczęście się poprawiło :)
UsuńDokładnie tak jest. Każdy zaczyna rozumieć na swój sposób jak święta wyglądają i jak wyglądać powinny tak naprawdę, przez co może się rozczarować, ale lepiej prędzej niż później.
To cieszę się, że się poprawiło :*
UsuńI to nie będzie tak zawsze :) W końcu założymy swoje rodziny i wtedy święta znów będą mogły być po naszemu :)
ja również :)
Usuńdokładnie, wtedy same będziemy mogły wprowadzać magię do rodzinnych świąt, będziemy mieć na to większy wpływ, po prostu :)
Zgadzam się.... Ja moje wymarzone święta też będę miała chyba dopiero wtedy, gdy założę swoją rodzinę. Ale poczekam. Ponoć cierpliwość popłaca...
OdpowiedzUsuńBo też chcę magii, czaru, prawdziwości, a u mnie bywa sztucznie, naciąganie, bez gwaru całej rodziny, bez blasku chwili....
Ja wierzę w to, że cierpliwość popłaca. Cierpliwi dostają podwójnie, a ja cierpliwości mam od groma, więc nawet nie chcę myśleć, że może być inaczej :)
UsuńI też doczekasz się takich wymarzonych świąt, na pewno :* ta sztuczność jest najgorsza właśnie.. niby nie jest źle, ale nie ma tego "czegoś", co jednoczy, co oddaje klimat świąt, prawda? :*
Widzisz Kochanie, bo to jest tak, że z czasem zmieniają nam się priorytety. Tak jakby "dojrzewamy" do tych własnych wartości, które zbieramy i gromadzimy w sercu oraz pielęgnujemy je przez całe życie. Nagle zdajemy sobie sprawę, czego tak naprawdę pragniemy, co chcielibyśmy zmienić, poprawić, ale w naszych domach są już stare, przyjęte tradycje i przyzwyczajenia, z naciskiem na to drugie.
OdpowiedzUsuńI widzisz, ja jestem przekonana, że piękne tradycje wpleciesz w swoje życie. Bo widzisz pewne błędy, pewne niedoskonałości i będziesz starała się je naprawić. Ja trochę się boję szczerze powiedziawszy tych "własnych" świąt, bo wiem, że mogą być trudne. U nas co prawda nie czyta się pisma świętego, ale jest modlitwa przed i po wigilii, jest sianko, jest pasterka, jest spowiedź przed świętami i też takie... duchowe przygotowanie. Nie wiem, jak to będzie wyglądało, gdy zamieszkam z Patrykiem, bo on jest przecież niewierzący. Boję się, że mogę czuć się samotna i że może mi być trudno, choć tak naprawdę nie mam prawa go do niczego zmuszać i w tym tkwi szkopuł. Ale odbiegłam od tematu xD
Idealnie to ujęłaś. To czego sami pragniemy, niekoniecznie pokrywa się z tymi domowymi, długo trwającymi tradycjami, które należy uszanować :) bo przecież każdy ma swoją tradycję, każdy chciałby taką własną stworzyć i każdy by chciał, by była poszanowana. Można na nią brynczeć, ale zrozumienie i akceptacja są potrzebne.
UsuńTeż mam taką nadzieję. Dziś P. napisał, że zastanowiły go ostatnie 2 akapity, co prawda bardziej skupił się na tym ostatnim, ale ten wcześniejszy... kurcze, przyszłość jest taka niepewna i nie można przewidzieć, czy te swoje marzenia, nie tylko o świętach, uda się wprowadzić w życie. W życie, które będzie dzielić się z drugą osobą. W końcu to nie jest proste, bo co człowiek, to inne wartości, opinie, przekonania. Od człowieka zależy sztuka kompromisu, bo wiadomo, że charakter to kształtuje, ale wydaje mi się, że mimo wszystko, trzeba ryzykować. I o tym rozmawiać przede wszystkim (dobrze wiesz, co chcę przez to powiedzieć). Wiadomo, że strach jest, bo to w końcu coś nowego, nowe życie, nowa rodzina, "nowa" - własna - tradycja... właśnie! widzisz... nowa. Czyli taka, którą stworzycie sobie RAZEM. To jest trudne, wiem, ale przecież to ważniejsze niż obawy. Macie trochę czasu, rozmawiałyśmy o tym i nie chciałabym się powtarzać, zwłaszcza tu, ale powtórzyć mogę tylko to, co ciągle Ci powtarzam: rozmowa, mimo wszystko. Z naciskiem na "mimo wszystko". :*
Bardzo smutno mi się zrobiło czytając ten wpis ;((
OdpowiedzUsuńchyba wiem dlaczego :( tulę mocno, Kochana! :*
Usuń:* Ja Ciebie też!
Usuńdziękuję :*
UsuńAleż cała przyjemność po mojej stronie :*
Usuńpo mojej też! :P :*
Usuń:* Kochana, dobrze, że jesteś.
Usuń:*
UsuńTo wszystko przez to, że "musi" być idealnie, przez media, które wszystko nadmuchują. Powinno być przede wszystkim rodzinnie. Bez spiny, bez latania, bez główkowania się co zrobić, by wszystkim było dobrze, bo tak nie będzie - nigdy. Nigdy się wszystkim jednocześnie nie dogodzi. Szkoda, że nie wszyscy się w tą pracę włączają, ale co zrobic?
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że za kilka lat Ty, z mężem, dziećmi, usiądziecie do wspólnego stołu, to dopiero będzie magia.
Wszystkiego, co najlepsze kochana :*
Dokładnie. Czasem mi się wydaje, że głównie te media zrobiły mi taką idealną świąteczną sieczkę, która nie istnieje, bo przecież ideał tkwi zupełnie gdzieś indziej. Że niby przygotowania bez większych nerwów, a święta przy doskonale przygotowanym stole z kilkunastoosobową rodziną i toną prezentów? Gdzie wszyscy rozmawiają, śmieją się, mają 2m choinkę i śpiewają kolędy, nawet jeśli kompletnie nie potrafią śpiewać? W reklamach i filmach nie ma nic nie-idealnego, choćby nawet podczas oglądania "Kevina...". Cóż, na to nic się nie poradzi, bo nie można nikogo zmusić do pomocy w świąteczne przygotowania... chociaż, w sumie można. Ale wtedy po tej osobie widać, jak bardzo jej to nie na rękę i to równie przykre, jakby wcale się nie włączała.
UsuńChciałabym to sobie wyobrazić, na razie to zbyt odległe, ale sama myśl o tym jest taka... przyjemna, o. :)
Dziękuję! :* Tobie życzę tego samego :) niech wszystkie marzenia Ci się spełnią :*
No i po co udawać? :) Czasem lepiej jak się odpuści i samo wyjdzie :) idealnie na pewno nie będzie, w tym roku np tata chcial śpiewać kolędy to wszyscy się zmyli, bo jak nie lubimy, to po co? lepiej posłuchać a nie zawodzić na siłę :) Dokładnie... Lepiej nic na siłę, nie chce robić tego, zaproponować coś innego :)
UsuńO tam, zbyt odległe :) I bardzo dobrze :)
Ależ oczywiście :*
Racja, nie warto udawać, to przynosi więcej szkody niż pożytku :) właśnie, lepiej nie robić tego, czego się nie lubi, chyba, że robi się to bez żadnego wymuszenia, a bardziej z dobroci serca :)
UsuńNo zbyt, bo jeszcze sporo wody w rzece upłynie :D
:*
to chyba normalne, że z czasem zauroczenie naszą tradycją mija... dopiero z wiekiem dostrzega się, że to wszystko jest sztuczne. no bo dlaczego nie można spotykać się tak częściej? dlaczego tylko wtedy pamiętamy o rodzinie?
OdpowiedzUsuńmy w sumie często spotykamy się z rodziną, tzn. jeśli chodzi o święta, to od zawsze widywaliśmy się z rodziną siostry mamy i tak zostało do dziś. ale mi bardziej chodzi o tych, z którymi mieszkam :)
Usuńchyba, że tak. ;) jednak dla mnie i tak to jest wszystko sztuczne... szczególnie dzielenie się opłatkiem.
Usuńdla mnie właśnie dzielenie się opłatkiem jest najbardziej szczere, ale to musi płynąć z serca, bo tak to wiadomo.
UsuńChciałabym, żeby chociaż połowa Twoich życzeń się spełniła :]
OdpowiedzUsuńteż bym tego chciała :*
Usuńwłaśnie, wszystko takie wymuszone, bo przecież wszyscy świętują, przygotowują kolacje ubierają choinke, to też trzeba.. Również czekam na swoje wymarzone święta.. Mam nadzieję, że również Tobie to marzenie szybko się spełni i będziesz świętować tak, jak sobie to wymarzylas :) wesołych świąt :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tak szybko to się spełni, ale kiedyś na pewno, wierzę w to :) dziękuję! Tobie też takich życzę, choć co prawda już się kończą :) mam nadzieję, że były dobre :)
UsuńOjej, teraz widzę, jak muszę mamie podziękować, że zawsze pilnowała tej magii świąt! Oby te święta były mimo wszystko wyjątkowe, podziwiam Twoje pozytywne nastawienie. Wszystkiego dobrego! :*
OdpowiedzUsuńmagia jest bardzo ważna, wbrew pozorom :) w pewnym stopniu były wyjątkowe, dziękuję :* i wzajemnie! :)
UsuńI ja tak mam.
OdpowiedzUsuńWiem, jak chcę by wyglądały moje święta, mój dom - ale tak będzie dopiero, gdy będę miała swoją własną rodzinę.
Sama nic nie stworzę.
Dokładnie. Nasze własne marzenia o idealnych świętach mogą się spełnić tylko wtedy, gdzie będziemy mieć własny dom, gdy będziemy gospodyniami, a nie - jak teraz- pomocnikami, którzy nie mają szans na wprowadzenie czegoś swojego i by to się utrzymało, bo co dom, to inne zasady, zachowania i upodobania. Trzeba wytrzymać :*
UsuńCzasem ciężko jest mi wierzyć, że ta chwila nastąpi kiedykolwiek...
Usuńja też w to wątpię, ostatnio nawet częściej, ale pamiętaj, że wątpliwości w wierze niczego nie przekreślają! bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam los :*
UsuńMi los zsyła samych półgłówków, którzy nie potrafią się określić.
UsuńKtórzy tylko mnie wykorzystują - a ja im na to pozwalam.
to, że takich Ci zsyła, nie znaczy, że będzie zsyłał nadal. a czasem Ci właściwi to osoby, których w ogóle nie bierzemy pod uwagę, a są blisko nas. :)
UsuńWszyscy Ci blisko, albo są zajęci, albo w ogóle nie jestem w ich typie.
Usuńprędzej czy później na pewno pojawi się ten odpowiedni, wierzę w to :*
UsuńIm dłużej myślę o tym Asikowym tagu, tym więcej wspomnień do mnie wraca. Myśl myśl, uśmiechaj się :D
OdpowiedzUsuńA święta we własnym, całkiem własnym gronie to byłoby coś. Też czasami sobie to wyobrażałam. To by chyba było mniej stresujące, bardziej magiczne i może uświadamiające, bo Święta chyba też takie mają być. Przypominać o czymś. Od razu włącza mi się taki film, najpierw święta we własnym gronie (żona, mąż, dziecko), potem objazd rodzin. To mi się wydaje takie dobre (z emfazą na ostatnie słowo)
No widzisz, to przywołuje coraz więcej wspomnień :D
UsuńTak, to na pewno byłoby coś. Tak bardziej kameralnie, kiedy każdemu można poświęcić po tyle samo uwagi i to chyba w tym wszystkim jest najbardziej magiczne :) Racja, to wydaje się dobre i zapewne takie jest :)
Ależ mamy podobne myślenie... także myślę o takiej rodzinie, atmosferze i nie chciałabym, aby święta w moim domu nie były magiczne... Zawsze marzyłam o tym, żeby było idealnie i mam nadzieję, że uda mi się to osiągnąć.
OdpowiedzUsuńmagia jest bardzo ważna :) ja też mam taką nadzieję i tego Ci życzę, żeby to marzenie o wspaniałej rodzinie i pięknych świętach się spełniło :*
Usuńmnie niestety od jakiegoś czasu, święta nie cieszą...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że pewnego dnia zaczną :*
UsuńSztuczność w święta?! ojjjj niestety coraz częściej spotykane, tradycja jest tradycją i zaczyna się pomału robić tak, że nawet jak nie mamy ochoty to organizujemy cały ten "cyrk" jak to mówi mój znajomy bo przecież tak "wypada" no cóż ciutke smutne ale może właśnie posiadanie własnej rodziny zmienia późniejsze odbieranie świąt.
OdpowiedzUsuńBlog masz świetny i z pewnością będę wpadać i czytać.
Niestety trudno jej uniknąć czasem, w tym pędzie, tradycji, zapominamy o tym co najważniejsze, a pomimo tego wszystkiego powinno się pamiętać o rodzinie, po prostu, o tej magii właśnie.
UsuńDziękuję :)