11 lipca 2015

Zmiany i pożegnania nie zawsze są dobre, czyli o tym jak świat wali się na łeb

Idą zmiany. Z tego co widzę, nie będą one dobre, ich zwiastun dotyka mnie już od tygodnia. Dziś jestem pewna, że gorzej się dzieje i dziać się będzie. Nadchodzi wielki czas pożegnań. Z miejscami, z ludźmi, których tak naprawdę nigdy nie było, z uczuciami, które mają dość walki w pojedynkę, prawdopodobnie i z tym miejscem, moim rajem, w którym znajduję ukojenie i wsparcie za każdym razem, gdy tego potrzebuję. Najgorzej jest żegnać się z wszystkim tym, co miało największy sens, ale czasem zdarzają się chwile, kiedy nie można inaczej. Kiedy trzeba powiedzieć dość, chociaż wcale się tego nie chce. Kiedy uświadamiasz sobie, że nikt nie docenia tego, co dajesz, że dajesz swoje serce, duszę, swoje najcenniejsze wartości, które zostają zdeptane i wyrzucone na dno morza.

W codziennym życiu to co najważniejsze nagle przestaje być ważne. A ja... romantyczna dusza, z wiarą o miłości jedynej i prawdziwej na całe życie nie mogę tego zrozumieć. Jak pośród rytualnych spraw każdego dnia, można zapomnieć o drugiej osobie, o uczuciu, którym ją się darzy, o szacunku, który jej się należy, o tym, że rzeczy materialne nie są ponadto co ma się w sercu. Poświęciłam wszystko, co mogłam poświęcić. Oddałam serce, tyle razy zranione, ale posklejane do kupy chciało wierzyć, że ktoś w nim zamieszka na zawsze. Oddałam duszę, w której nic się nie ukryje, w której goszczą największe tajemnice i najgorętsze rany, które potrafią wybuchnąć wielkim ogniem z niewielkiej nawet iskry. Oddałam też ciało, które kosztowało mnie najwięcej. Wszystkie moje zasady, wartości, tradycje rodzinne i religijne, wszystko to, co miałam najcenniejsze, poszło w ręce miłości. Wszystko to spadło na samo dno, a ja walczyłam z samą sobą, by pogodzić się z tym, co się stało. Ale tak naprawdę nigdy tego nie zaakceptowałam, zawsze ktoś mi o tym przypominał, zawsze ktoś mówił o moralności, o wierze, o zasadach, które złamałam z własnej woli. I bolało mnie serce, bo nie czułam się z tym dobrze. Teraz, gdy tracę tego, dla którego to zrobiłam, czuję się jeszcze gorzej, jak śmieć, na którego już nikt nigdy nie spojrzy, jak śmieć, który sam nie spojrzy na siebie, bo wstyd. Człowiek, któremu oddałam wszystko, miał być na zawsze, a ja z nikim innym nie będę w stanie przysięgać przez Bogiem. Możecie mnie wyśmiać, ale moja wiara jest mocna, mimo, że popełniłam wiele błędów, za które będę płacić do końca życia. Złamałam już tyle zasad, że nie chcę łamać więcej. Może najzwyczajniej w świecie nie zasługuję na szczęście u boku osoby, którą kocham? Może należy mi się kara za zbyt dobre serce i za swoją beznadziejność? Nikt nie chce mieć w swoim życiu nieudacznika, którym przecież jestem. Bo kimże innym mogę być? Ludzie mnie nie lubią, spotykam się z nimi, a oni o mnie zapominają, a ja nie mogę ich zmuszać do rozmów. Nie nadaję się do żadnej pracy, nigdzie mnie nie chcą, gdziekolwiek by to nie było. Moja miłość ma mnie za nic, rodzice we mnie wątpią, zostałam sama. Sama w tym prawdziwym świecie, pełnym barier, które muszę pokonywać w pojedynkę.

Los jest podły, ale nie mogę mu się przeciwstawić. Wrócę jako wrak człowieka, bo wrócę na pewno. Wrócę do miejsca, które jest moim domem, ale nie znajdę w nim wsparcia. Wrócę pełna wstydu i upokorzenia. Wrócę bez nadziei na lepsze jutro, wrócę z pustym sercem i duszą, bez uczuć i emocji. Zabiłam siebie tym, że nie byłam wystarczająca dla innych, że poświęciłam zbyt wiele, a oni i tak mają to za nic. Jeśli można umrzeć za życia, to ja właśnie to robię. Życie uchodzi ze mnie powoli, do ostatniej chwili trzeba widzieć ból, który pali od środka, trzeba się nim napawać, bez względu na to czy tego chcemy czy nie. Błędy będą mą nauczką do samego końca, nigdy się ich nie pozbyłam, nawet jeśli popełniałam je z miłości i wtedy wydawały się być usprawiedliwione. Ciągle były błędami, ale straciły na swej wielkości, przyćmiły je uczucia, którymi biło moje serce. Jestem skończoną idiotką i zasługuję na każdą możliwą karę. Nie trzymałam się tego, co trzymało moje życie na najwyższych stopniach wartości, upadłam na dno jak tonący statek na wielkim morzu nicości. Nie wrócę stamtąd, dopóki nie nauczę się pływać, możliwe, że nigdy to nie nastąpi. Jest źle i nie mam zamiaru tego ukrywać, nikt nie ma idealnego życia, można się cieszyć z cudzego nieszczęścia i powtarzać, że to było do przewidzenia. Niech tym, co tak uważają, język kołkiem stanie. Prościej być wszechwiedzącym i dawać rady, zapominając o swojej podłej egzystencji. Każdy ma problemy, ale łatwiej udawać, że ich nie ma i dopatrywać się ich u innych.

Znikam więc z każdego miejsca. Odchodzę z miasta, które kocham, moje serce zostało odrzucone, więc odchodzę od ludzi, których lubiłam i od miłości, która mnie odtrąca. Odchodzę od marzeń o rodzinie i przyjaźni. Kocie życie jest mi pisane, samotność nie jest taka straszna, jeśli jest przeznaczeniem. Odchodzę też z tego miejsca, nie potrafię dzielić się z Wami tylko bólem. Dziękuję, że byliście. Może jeszcze wrócę, ale póki co... nie ma innego wyjścia. Niech Wam się wiedzie lepiej niż mnie.

81 komentarzy:

  1. Kochanie...tak mi przykro, że Strzelec zniszczył wszystko, że zachował się tak a nie inaczej. Przeżywam to wszystko z Tobą od pewnego czasu i myślę, że..powinnaś w końcu zadbać o swoje szczęście, a nie, żeby On był szczęśliwy. Bo jak na moje Strzelec momentami zachowuje się jak Twój chłopak, a czasem...jakbyś była Jego koleżanką. Ostrzegałam Cię przed tym, ale mimo wszystko zawsze jestem przy Tobie. Pisz śmiało do mnie, Słońce.. Pisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. I wrócisz tutaj szybciej niż myślisz..
    PS mówię to z doświadczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakby nie było, moje szczęście to w dużej mierze On... wiesz, jakkolwiek źle by nie było, to ja go kocham i ta miłość sprawia, że jestem szczęśliwa, mimo, że czasem boli aż za bardzo. Pogmatwane to wszystko... ale teraz decyzja nie należy już do mnie, zrobiłam wszystko co mogłam zrobić, a nawet więcej. Dzięki Kochana, jesteśmy w kontakcie :*

      Usuń
    2. Zbyt dużo Mu już wybaczyłaś jak na moje...

      Usuń
    3. Wiem, że ja bym nie była tak wyrozumiała.
      Uważaj, Anja... ;*

      Usuń
    4. wiem, kochana, ja też powinnam przestac byc...
      :*

      Usuń
  3. Masz w sobie więcej siły niż Ci się wydaje. I nawet jeśli teraz kompletnie wszystko straciło sens, to z czasem, powoli, małymi tiptoczkami życie znowu pokaże Ci swoje dobre oblicze. A bloga nie opuszczaj. Bo gdzie jak nie tutaj zawsze będziesz mogła przelać wszystkie swoje uczucia i nerwy? Blogosfera Cię nie opuści tak jak zrobili to inni. Nie odcinaj się od nas dobrowolnie, bo "my" nie dajemy Ci na to naszej zgody :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym wierzyć, że masz rację, czekam z wielką niecierpliwością na to, aż los się do mnie uśmiechnie. Co do bloga... zgadzam się, tylko tutaj mogę wyrzucić z siebie wszystko takim, jakim jest, ale czasem mam takie chwile, że nie warto tylko smucić i lepiej odpuścić, choć wiem, że mam tu tak ogromne wsparcie, o jakim mogłabym tylko pomarzyć... więc wrócę, już niedługo :*

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy! Niczym dobrym było odświeżać Twój profil regularnie i nie widzieć żadnej odpowiedzi. Myślę, że razem ze mną cieszą się wszyscy blogujący! :* Czekam na wpis, mam nadzieję, że radośniejszy niż ten :*

      Usuń
    3. Oj, to bardzo miłe, co piszesz :* wpis będzie, mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu, bo zbieram się do niego już kilka dni, także cierpliwości :)

      Usuń
    4. Też tak czasem mam. Czekam cierpliwie :*

      Usuń
    5. już coraz bliżej :) :*

      Usuń
  4. Nie miej siebie za nic, za nieudacznika, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość, o niego bo przecież...ty kochałaś. Ty kochasz. Jak to mówił mój przyjaciel, w ostatecznym rozrachunku nie przegrywa wcale ten, kto kochał i został zraniony, a ten, kto miłość odrzucił i kochać nie potrafił. W tym momencie się cierpi ale...spójrz, jaką miałaś w sobie i masz wielką siłę, taką, która kazała nawet stawiać wszystko na jedna kartę. Siłę miłości, która mimo przeciwności próbowała budować. Z tym, że nie można zbudować w pojedynkę czegoś, co zawsze buduje się we dwójkę. Nie zapełni się swoim sercem luk w cudzym sercu. Nie sposób. Ale to nie ty przegrałaś, bo ty walczyłaś i się nie poddałaś. I być może wcale nie straciłaś niczego. Tylko...pewne rzeczy po prostu pokazują się z czasem, jeszcze nie teraz, pewne sprawy dojrzewają. Z czasem pokazuje się, jak wiele nieraz się nauczyliśmy...wiesz, jest jedna zasada w moim choćby świecie, tym trochę magicznym i mistycznym. Nigdy nie tracisz, nie zyskując, nigdy nie zyskasz, tracąc. Życiem rządzi równoważna wymiana, bo jedno jest wszystkim, a wszystko jest jednym. Z tym, że gdy boli, nie widzimy tego, bo oczy przesłania nam płacz. Ale nie straciłaś tylko. I na pewno, nie ty jesteś nieudacznikiem i nie ty przegrałaś.
    A wiesz, że koty wcale nie żyją samotnie? Tylko cholernie niezależnie. Ale żyją w tzw....rojach zamiast stadach. I znajdują wspaniałe kocie przyjaźnie nieraz. Kocie życie to tylko pozorna samotność. To tak naprawdę wielka siła niezależności. I może tą trzeba jakoś...przebudzić? I mam nadzieję, że to się stanie. Tak samo jak mam nadzieję, że wrócisz tutaj, gdy będziesz gotowa. Trzymaj się w tym życiu jakoś :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie :*
    Nie mów, że jesteś beznadziejna, że jesteś nikim, bo to nieprawda. Wiesz, jak tego nie lubię. Nie lubię, kiedy mądrzy ludzie mówią głupstwa, a Ty mądra jesteś, zatem nie mów bzdur.
    To, że teraz będzie nowe, nie znaczy, że będzie gorsze. Czasem dobrze jest zacząć w miejscu, w którym są ludzie, którzy Cię kochają, na których możesz polegać zawsze. I nie odbieraj tego, jak powrót syna marnotrawnego. Nie biczuj siebie tak, Aniu. Co się stało, to się nie odstanie, a to nie jest Twoja wina.
    Wiesz, ja zawsze bardzo Cię podziwiałam za to, że potrafisz tak trzymać się swoich wartości i zasad. Nie zawsze je rozumiałam, ale tłumaczyłam sobie to w taki sposób, że sama byłabym na to zbyt słaba i dlatego tym bardziej Cię za nie szanowałam. I szanuję nadal. Wiem, co mi teraz Skarbie powiesz, ale myślę sobie, że to trochę takie zasady męczennika. Bardzo dla Ciebie ważne, cenne, piękne też na swój sposób, ale... cierpisz przez nie nie pierwszy raz. Albo to te zasady właśnie biczują Cię niemiłosiernie, powodując wyrzuty sumienia, złość na siebie i poczucie beznadziejności. Tylko widzisz Skarbie, tym razem one kłamią. Bo zamiast beznadziejnej Ani jest silna Ania, drobna, mała, ale bardzo silna sercem i duchem. I Ty to dostrzeżesz. I weźmiesz się w garść. I pewnego dnia zrozumiesz, jak silna się stałaś :*
    A jakby co to wiesz - jestem :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. więc mnie dobrze rozumiesz :*

      Usuń
    2. Wiesz w swoim związku z J. czułam coś takiego, tak jakby barierę, jak by coś go blokowało na uczucie. I mimo, że okazywał mi uczucia na swój sposób, czułam, że po prostu on siedzi jeszcze w przeszłości i nie potrafi być całkowicie w związku ze mną. Nie wiem jak to określić, ale na siłę nic się nie da. Nie da się kogoś zmusić do uczuć, a same jeśli od początku ich nie ma to się nie pojawią. I w końcu u mnie było tak, że w końcu się rozstaliśmy ....

      Usuń
  7. Ej teraz to mnie zmartwiłaś... naprawdę....
    też wiele przeszłam, ale to wszystko jest do przeżycia i do wytrzymania a Ty wcale nie jesteś idiotką! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby jest do przeżycia, ale na początku nigdy się takie nie wydaje, poza tym ja wcale nie chcę, żeby coś się kończyło... a czuję się jak idiotka, bo nic nie mogę zrobić, a wcześniej zrobiłam tyle, że myślałam, że to wystarczy...

      Usuń
    2. też myślałam, że to wystarczy...

      Usuń
    3. moja kochana :* czasem dajemy z siebie aż za dużo, a dalej będziemy myślec, że to niewystarczająco

      Usuń
    4. jesteśmy dziwnym gatunkiem człowieka...

      Usuń
    5. mamy serce i mamy uczucia, to w tym tkwi wszystko :*

      Usuń
    6. lepiej byłoby nie mieć...

      Usuń
    7. też mi się tak wydaje, bez uczuc byłoby o niebo lepiej

      Usuń
    8. tak serce z kamienia byłoby idealne :P

      Usuń
    9. o ile mniej zmartwień, cierpienia... jej, już wiem czego sobie życzyc jak zobaczę spadającą gwiazdę :)

      Usuń
    10. tak, to jest myśl ;D

      Usuń
    11. szkoda, że żadnej spadającej nie widziałam :P

      Usuń
    12. ja też, niestety ;p

      Usuń
    13. może kiedyś się uda ;)

      Usuń
    14. miejmy nadzieję :) :*

      Usuń
    15. więc proszę o uśmiech ;))) i czekamy razem na lepsze czasy :)

      Usuń
    16. robię to tylko dla Ciebie :*

      Usuń
  8. Wcale nie znamy się tak długo - i tylko blogowo, ale co z tego. Przykro mi to czytać. Jeżeli ktoś nie potrafi docenić tego, że dajesz mu z siebie wszystko, to nie jest Ciebie wart. No i co z tego, że to wyświechtane powiedzenie - jest prawdziwe. Mam nadzieję, że tu niebawem wrócisz, może trochę Twój ból zejdzie i opowiesz, jak zaczynasz wszystko od początku.
    Trzymaj się mocno, powodzenia Ci życzę:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie jest mnie wart, ale z drugiej strony nie potrafię się z tym pogodzic. I wrócę, jeszcze chwilę to potrwa, ale wrócę, bo wydarzyło się zbyt wiele, by wciąż dusic to w sobie... I dziękuję :*

      Usuń
    2. To nie jest łatwe, wiem. Sama się czasami zaplątuję i zastanawiam, czy nie oszukuję samej siebie. I czy warto się nad tym zastanawiać. Fajnie, że tu zaglądasz, a nie zniknęłaś :) Czekam na Ciebie i wiem, że nie tylko ja!:)

      Usuń
    3. Zaraz, zaraz... w jakim sensie "nie oszukujesz samej siebie"? Coś nie tak? :* Staram się bywać, mam nadzieję, że niedługo wrócę do Was :*

      Usuń
    4. Takie czasem mnie głupie myśli nachodzą :D zależy chyba od humoru, czasem totalna głupota doprowadza mnie do szału.
      A jak Ci tam leci?:*

      Usuń
    5. Każdemu się zdarzają takie myśli :) ale generalnie jest okej, tak?
      A leci kiepsko, miałam pracę i jej nie mam, w ogóle jest źle, ale będę o tym pisac niedługo chyba :)

      Usuń
  9. Nie odchodź. Ja wierzę, że wszystko się ułoży. Przecież też często miałam takie dni, jak Ty teraz, w których wszystko się sypało, gdy zostawałam sama ze sobą i swoim zranionym sercem, osamotniona... Ale był blog, byłaś Ty ze swoimi słowami wsparcia. Nie odchodź. My Cię potrzebujemy.
    I obiecuję Ci, że wszystko się ułoży. przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą :* nie odchodzę na zawsze, jedynie na jakiś czas, muszę się uporać z tym na tyle, by móc podzielić się tym z Wami, bo naprawdę nie chcę, byście czytali tylko o smutku i łzach :*

      Usuń
    2. Smutek i łzy to nic złego. To Twoje emocje, to jest to, co teraz czujesz i dzięki czemu jesteś człowiekiem :) My też jesteśmy ludźmi i jesteśmy od tego, by Ci pomóc. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa by napisać co się stało, zrozumiem. Pamiętaj, że w razie czego zawsze możesz napisać na mojego maila.

      Usuń
    3. No tak, ja wiem, ale... czasem mam wrażenie, że ciągłe pisanie o bólu i smutku źle wpływa na Was, czego wolę uniknąc, bo w końcu ileż można jedno i to samo... :) Dziękuję kochana, niedługo tu wrócę i powiem jak było :*

      Usuń
    4. Wcale tak nie jest :p Słyszałaś o tym, że dzielenie się radością mnoży ją razy dwa a dzielenie się smutkiem zmniejsza o połowę? :P

      Usuń
    5. Poważnie? Nie słyszałam o tym ani razu ;p

      Usuń
    6. Jak byłam mała to mi ktoś chyba nawet w pamiętniku wpisał :P To brzmiało jakoś ładniej, wiadomo, ale musiałabym w internecie poszukać jak to leciało ;p
      A co u Ciebie nowego? :) Bo nic nowego nie piszesz :)

      Usuń
    7. Ooo, pamiętam wpisywanie się do pamiętnika :D fajna sprawa :D i można było znaleźc perełki takie, jak to :))
      U mnie dużo się działo ;) miałam pracę - nie mam pracy, miałam faceta - nie mam faceta, ale dalej jest skomplikowanie, także... narzekac nie mogę ;)

      Usuń
    8. Nudno nie jest. Kurcze przecież między Wami było już tak dobrze. Co się zmieniło? :(

      Usuń
    9. nie było dobrze... na początku lipca zaczęło się psuć, bo nie miałam pracy, a potem - jak się okazało - z innego powodu, ale o tym będzie w poście :*

      Usuń
  10. Przecież wiesz, że możesz tutaj wszystko napisać - nawet jak Ci będzie źle. To Twoje miejsce i możesz je zapełnić jak tylko chcesz. Wróć, czasami swój ból można uleczyć słowami, najlepiej - tutaj z nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko ja nie wiem czy będę w stanie pisać tylko o tym, co złe, czy to nie pogorszy sytuacji, bo na razie nic się nie zmieniło... ale cieszę się, że mam w Was wsparcie :*

      Usuń
  11. Oj Kotuś nie mów tak - nie możesz tak o sobie myśleć!
    Jesteś wspaniałą, ciepłą, pełną miłości istotą, której po prostu pewni ludzi nie umieją docenić - co boli cholernie... ale wierzę, że za jakiś czas - gdy uporasz się ze wszystkim, gdy wszystkie puzzle poukładają się na nowo - i wtedy pojawi się na Twoim horyzoncie Ktoś, kto w pełni Cię doceni! :*
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kochana :* ale ja nie potrafię tak o sobie myśleć, muszę coś robić źle, skoro jest jak jest, skoro moja miłość jest niczym... i proszę, nie mów mi o kimś innym, nie teraz, nie chcę nikogo innego, tylko Jego...

      Usuń
    2. Wiem, że chcesz tylko Jego w tym momencie... I wiem doskonale co czujesz...
      Mimo upływu lat, ja nadal czasem wspominam Tego Mężczyznę... I nie ma we mnie już żadnych negatywnych uczuć wobec Niego... Po prostu myślałam, że jest Tym Jedynym, a Nim nie był...
      I mam nadzieję, że za jakiś czas minie ten stan u Ciebie... Że pewnego dnia się obudzisz i poczujesz, że On jest tylko przeszłością... Wspomnieniem...
      Ściskam. =**

      Usuń
    3. I już chyba przestaję chcieć, wiesz? Zaczynam rozumieć, że nikogo nie zmuszę do miłości, że nikomu nie pomogę, jeśli on tej pomocy nie chce, że nikogo nie nauczę kochać, jeśli on sam nie wie na czym to polega...
      Bo tak chyba jest, z upływem czasu, tamte uczucia nie ranią nas tak bardzo jak kiedyś, wszystko się uspokaja, a może nawet i mija, mimo, że wspomnienia wracają... I chciałabym, żeby było tak jak piszesz, żebym mogła w końcu to poczuc, bo już brakuje mi sił. :*

      Usuń
    4. Tak - czas jest tu bardzo, bardzo potrzebny... Jak upłynie wystarczająca ilość, wreszcie dostrzegamy pewne rzeczy w zupełnie innym świetle i jest Nam łatwiej, dużo dużo łatwiej... =*

      Usuń
    5. Dokładnie, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego ile ten upływ czasu nam daje... :*

      Usuń
    6. Zawsze, gdy potrzebowałam dystansu gdzieś wyjeżdżałam, uciekałam. Z pewnej odległości łatwiej było mi zrozumieć pewne sprawy... Ale dziś nie mogę tego zrobić i czasem jest to frustrujące...

      Usuń
    7. Masz rację, bo jak człowiek zmieni miejsce, otoczenie, oderwie się od ludzi i trochę od problemów, to może spojrzeć na wszystko z innej perspektywy i powiem Ci, że chciałabym tak gdzieś wyjechać, ale nie mogę, zresztą... nie lubię sama wyjeżdżać, no i mam wrażenie, że i tak by mi to całkiem nie pomogło.

      Usuń
    8. Ja większość czasu spędzam sama na wyjazdach - teraz to się zmieni, bo wszędzie będę musiała wyjeżdżać z Małą... I od tych problemów, związanych z Nią, z Jej przyszłością - od tego uciec już nie mogę...

      Usuń
  12. kochana będzie dobrze wszystko się ułoży!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby... i oby tak jakbym chciała...

      Usuń
    2. trochę czasu trochę cierpliwości i zacznie się dziać dobrze:)

      Usuń
    3. ja mam wrażenie, że czas stanął w miejscu, bo nic się nie zmieniło...

      Usuń
    4. właściwie jest jeszcze gorzej, sporo się wydarzyło

      Usuń
  13. Ale w czym Ty zawiniłaś? Przecież to on Cię odrzucił, on Cię nie docenił. Ty mu dałaś wszystko, zrobiłaś tyle ile mogłaś. Co masz sobie do zarzucenia? Więcej dać przecież nie mogłaś. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, że tu wrócisz, gdy poukładasz sobie życie. Będziemy tęsknić i czekać cierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czasem mam wrażenie, że mogłam zrobic jeszcze więcej, ale co to w ogóle znaczy? Przecież nikogo nie nauczę miłości, nie zmuszę do niej, nie sprawię, że ktoś w końcu zacznie zachowywac się jak należy. Tylko cholernie mi przykro, że wszystko co mogłam oddac - oddałam, że zostało to odrzucone jak jakiś smiec, a mnie samej nie zostało zupełnie nic...

      Usuń
  14. Myślę, że to co piszesz nie jest dziwne. Nasze ciało to nie tylko kawał mięcha ale i dusza, uczucia, godność... Jeśli kobieta je traktuje poważnie, z szacunkiem i daruje je komuś kogo kocha to tylko ten frajer co tego nie poszanuje. Wiem co mówię bo kiedyś też się tak poczułam... Miałam do siebie wstręt, obrzydzenie. Choć to była jedna, przyjemna chwila to.... Dla kogoś było niczym. To pokazało mi ile znaczyłam dla tej osoby - nic, zwykły śmieć. Myślałam, że nikt na mnie nie spojrzy, że już nie zasługuje na szczęście. To nie prawda. Nie zrobiłaś nic złego, po prostu się pomyliłaś, jak ludzie mylą się wiele razy co do innych. Choć możesz czuć, że pocałunek nawet z innym mężczyzną może być obrzydliwy to wcale nie. Możesz być jeszcze dla kogoś boginią, kimś wyjątkowym. Mi się udało to. Poczułam się naprawdę piękna, kochana, szczęśliwa, gdy zakochałam się w mężczyźnie a on we mnie, gdzie pokazał mi szacunek i wtedy się nie bałam. I mijają lata i wiem jakie to cenne, a o tym co było się zapomina, jest gdzieś gorzki posmak... Ale w życiu nie raz jeszcze od kogoś dostanie się kopa, trzeba się podnieść, być ostrożniejszym i twardszym. A te osoby, które nas krzywdzą są zgniłe, nie ma co nienawidzić, czuć żal... Ja im współczuje, bo to nie życie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana ja mam nadzieje, że los będzie przewrotny i wszystko się ułoży tak jak powinno być w każdym razie tego Ci życzę :*

    OdpowiedzUsuń